Sąsiedzi i urzędnicy chcą się pozbyć ostatniego rolnika?
Robert Babiuch z Chełmka pod Oświęcimiem (woj. małopolskie) przez prawie 20 lat prowadził prężnie rozwijające się gospodarstwo. Towarzystwo rolnika i wiejski klimat przeszkadza jednak sąsiadom i urzędnikom.
Ponad dwa lata temu gospodarz kupił ok. 85 arów ziemi położonych z dala od ludzi, praktycznie w lesie. Jak informuje "Fakt" chciał tam otworzyć nowoczesne gospodarstwo, którego działalność nie powinna nikomu przeszkadzać.
Rolnicy muszą być chronieni przed napływowymi mieszkańcami wsi
Pan Robert wziął ze wspólnikiem na budowę nowoczesnej stodoły i małej przetwórni mleka 200 tys. zł kredytu. Niestety, biurokratyczna machina sprawia, że od miesięcy bezskutecznie stara się o uzyskanie decyzji o warunkach zabudowy.
- Marzyłem postawić ogromną halę, w której będę hodował krowy i konie. Burmistrz Chełmka obiecał, że gospodarstwo zostanie naniesione na plan zagospodarowania przestrzennego. Do dziś tak się nie stało - mówi dziennikowi.
Rolnik traci nadzieję. Za zgodą starostwa wybudował na działce dwie stajenki, w których trzyma zwierzęta. - Mam 6 krów cielnych, dwa konie i byki. Będę musiał je sprzedać, bo się wszystkie nie mieszczą - rozkłada ręce.
- Tereny w większości stanowią własność Lasów Państwowych. W związku z procedowaniem miejskiego planu zagospodarowania przestrzennego burmistrz Chełmka zwrócił się z wnioskiem o zmianę przeznaczenia przestrzennego terenu "Stare Miasto", gruntów położnych przy ul. Jaworznickiej na cele nierolnicze i nieleśne, pod tereny zabudowy zagrodowej. Dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach negatywnie zaopiniował wniosek burmistrza - tłumaczy Anna Wądrzyk, Naczelnik Wydziału Architektury, Geodezji i Zasobów Komunalnych Urzędu Miejskiego w Chełmku.
- Wiesz o ciekawym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym. Czekamy: redakcja@agropolska.pl
źródło: "Fakt"