Kilkuset sadowników protestuje w Annopolu (Lubelskie) na drodze krajowej nr 74 (Kielce-Kraśnik) blokując co jakiś czas przejazd trasą. Domagają się działań poprawiających sytuację na rynku owoców.
Kilkuset sadowników protestuje w Annopolu (Lubelskie) na drodze krajowej nr 74 (Kielce-Kraśnik) blokując co jakiś czas przejazd trasą. Domagają się działań poprawiających sytuację na rynku owoców.
W proteście, według policji, uczestniczy około 300 osób. - Protestujący sadownicy chodzą po przejściu dla pieszych, wygłaszają swoje postulaty i po kilkunastu minutach schodzą z przejścia i przepuszczają samochody - poinformował PAP rzecznik prasowy komendy policji w Kraśniku Janusz Majewski.
Droga jest blokowana w pobliżu mostu na Wiśle. Na czas blokady policjanci zatrzymują także ruch po drugiej stronie mostu.
Sadownicy domagają się podjęcia przez rząd działań, które ustabilizują sytuację na rynku owoców, po wprowadzeniu rosyjskiego embarga. Chcą wycofania z rynku ok. miliona ton jabłek i wypłaty rekompensat w wysokości kosztów produkcji.
- Trzeba zdjąć z rynku te tony jabłek, które miały iść na wschód, bo to pozwoli przywrócić równowagę. Jabłka te są teraz na rynku krajowym i psują ten rynek, bo ceny skupu są znacznie poniżej poziomu kosztów produkcji - powiedział Stanisław Szurek, sadownik z grupy producenckiej Józefów Sady.
Według Ireny Kręcisz ze Związku Sadowników, ceny skupu jabłek eksportowych spadły do 40 groszy za kg, a szacunkowy koszt wyprodukowania kilograma takich jabłek to 90 gr.
Sadownicy żądają też lepszej współpracy z instytucjami takimi jak Agencja Rynku Rolnego przy uzyskiwaniu rekompensat ze środków unijnych m.in. przy przekazywaniu jabłek na cele charytatywne. - Panuje przy tym chaos, brak informacji i organizacji - powiedziała Kręcisz.
Jako przykład podała, że informacja o składaniu wniosków o rekompensaty w drugiej turze dotarła do sadowników w środę rano, a wnioski były przyjmowane tylko tego dnia do godz. 15. - Było według zasady "kto pierwszy, ten lepszy", a nie, jak się podawało, że wszyscy mogą składać wnioski - dodała.
Podkreśliła, że sadownicy nie wiedzą też dokładnie, w jakiej wysokości będą te rekompensaty. - Oni robią wszystko, żeby nas zniechęcić, a opinia publiczna wprowadzana jest w błąd, że wszystkiemu winna jest Unia Europejska - dodał Szurek.
Podkreślił, że zła sytuacja na rynku owoców po wprowadzeniu rosyjskiego embarga została wywołana przez działania polityczne, a nie czynniki klimatyczne czy gospodarcze, dlatego sadownicy żądają od polityków działań naprawczych.