Ranny rolnik poskarżył się na traktowanie na SOR. To przez brak szczepienia?
Szpital zapowiedział zbadanie sprawy rolnika, który trafił tam po wypadku przy pracy z maszyną i poskarżył się na złe traktowanie przez lekarza z oddziału ratunkowego. W ocenie pacjenta związek z tym może mieć brak zaszczepienia na COVID-19.
Historię pana Grzegorza z powiatu sulęcińskiego (woj. lubuskie), który miał wypadek przy pracy rolniczej opisuje "Gazeta Lubuska".
Gwiazda programu "Rolnik szuka żony" o szczepieniach: to nasz obowiązek
- Wszystko było w porządku, aż do momentu, gdy poczułem szarpnięcie. Wałek od siewnika wciągnął moją dłoń i zaczął ją miażdżyć. Gdyby mój ojciec błyskawicznie nie zauważył, co się stało i nie zatrzymał maszyny, jestem pewien, że wyrwałoby mi całą rękę - opowiadał poszkodowany. Z otwartymi ranami trafił na szpitalny oddział ratunkowy szpitala w Sulęcinie.
- Miałem nadzieję, że zostanę zszyty i opatrzony. Pierwsze złe przeczucia pojawiły się, gdy nie wpuszczono mnie do szpitala. Po tym, jak poinformowałem pracowników, że jestem niezaszczepiony, musiałem stać i czekać aż zostanę wpuszczony do środka. Ręka krwawiła, a kolejne minuty ciągnęły się w nieskończoność. Uważam, że to nie powinno tak wyglądać, w Polsce nie ma obowiązku szczepienia - stwierdził pan Grzegorz.
Jak relacjonował, gdy już udało mu się dostać na SOR, zaopiekował się nim ratownik medyczny. Uspokoił go i przygotował zastrzyki znieczulający i przeciwtężcowy.
Druhowie już wożą na szczepienia przeciw COVID-19
- Problemy zaczęły się jednak, gdy pojawił się lekarz. Potraktował mnie jak przedmiot, bez empatii. Niemal ze mną nie rozmawiał, spytał tylko, czy jestem zaszczepiony, a gdy usłyszał, że nie, to zaczął mnie zszywać bez znieczulenia. Nie wykorzystał naszykowanych strzykawek. Ja sam nie zareagowałem, bowiem już i tak byłem przejęty całą sytuacją. Ale ból przy szyciu było nie do zniesienia. Myślę, że moje krzyki było słychać w całym szpitalu - opisywał rolnik.
Narzekał także, że np. nie wykonano mu prześwietlenia. Tymczasem zrobione później takie badanie wykazało jeszcze złamanie kciuka.
- Biorąc to wszystko pod uwagę, brak znieczulenia, brak rentgenu i brak jakiegokolwiek ludzkiego zachowania ze strony lekarza, uważam, że tak nie powinno się przyjmować pacjentów. Jest mi przykro i chciałbym, aby szpital zmienił postępowanie. Nikt nie powinien być tak traktowany, gdy potrzebuje pomocy - wskazał rozgoryczony gospodarz.
Jak poinformowała "Gazetę Lubuską" Agnieszka Zaręba, dyrektor sulęcińskiego szpitala sprawą zajął się funkcjonujący w placówce komitet do spraw skarg i wniosków pacjentów oraz ich rodzin. - Zostaną zebrane dowody w sprawie i przesłuchani świadkowie. Po zakończeniu prac komitetu zostaniecie państwo poinformowani o wnioskach w zakresie wskazanych w zapytaniach - przekazała dziennikarzom.
- Wiesz o ciekawym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym! Czekamy: redakcja@agropolska.pl
źródło: "Gazeta Lubuska"