Protest przewoźników zasadny, ale odbija się na branży mleczarskiej. W efekcie po kieszeni mogą dostać rolnicy
Podlaska Izba Rolnicza (PIR) bije na alarm. Blokada przejść granicznych w wykonaniu przewoźników, choć mają oni swoje słuszne postulaty, powoduje problemy w branży mleczarskiej. Zakłócenia w przepływie towarów skutkują zaleganiem ich w magazynach, a to może odbić się bezpośrednio na portfelach rolników – producentów mleka.
PIR w swoim wystąpieniu przypomina, że protest polskich przewoźników trwa od 6 listopada. A jest on efektem wprowadzonych na szczeblu UE regulacji, które sprawiły, że ukraińska branża transportowa jest de facto uprzywilejowana kosztem firm zarejestrowanych w Unii.
Przewoźnicy rozszerzą protest o przejście graniczne w Medyce. Dołączają do niego rolnicy
„Doprowadziło to do tego, że polskie firmy transportowe są wypierane z rynku, bo nie są w stanie konkurować z firmami ukraińskimi, które nie ponoszą wszystkich obciążeń, jakie nakłada na transport Pakiet Mobilności” – podkreśla Izba.
Problematyczny krótki termin ważności
Jak jednak wskazuje, trwający protest przewoźników odbija się w tej chwili na branży mleczarskiej, która boryka się z problemem utrzymania płynności w handlu zagranicznym - w tym przypadku do odbiorców z Ukrainy.
„Przykładem takim jest Spółdzielnia Obrotu Towarowego w Białymstoku, która eksportuje na Ukrainę m.in. sery twarde typu ementalskiego i holenderskiego, sery nalewane, twarogi, jogurty, ser typu feta, sery pleśniowe, masło, a także produkty w proszku: serwatkę i mleko. O ile w przypadku serów i twarogów, które mają dłuższy termin ważności tragedii nie ma, to już jeżeli chodzi o jogurty czy sery pleśniowe, zaczyna się problem. Produkty te mają krótki termin ważności” – zwraca uwagę podlaski samorząd rolniczy.
Przewoźnicy nie chcą brać takich towarów
Podkreśla też, że przestoje na granicy polsko-ukraińskiej związane z protestem przewoźników doprowadzają do tego, iż produkty te mogą nie przejść pozytywnie kontroli sanepidu. Długie kolejki na granicy skutkują ponadto tym, że przewoźnicy nie chcą takiego towaru wozić na Ukrainę. Jednocześnie także ukraińscy przewoźnicy nie chcą przyjeżdżać do Polski po tego typu towary, ponieważ nie mają pewności kiedy przekroczą granicę. Obecnie czas oczekiwania na odprawę wynosić może nawet około 10 dni.
Mleczarze: branża wymaga transformacji w kierunku bardziej zrównoważonej produkcji
Potrzebna pilna interwencja u decydentów
„W ubiegłym tygodniu na zaplanowanych 14 transportów wyjechało jedynie 3, z czego tylko jeden na dzień dzisiejszy (21 listopada – red.) przekroczył granicę polsko-ukraińską. Miesiące listopad-grudzień są najlepszymi w handlu, jednak nie w tym roku. Zamówiony przez odbiorców z Ukrainy towar zalega w magazynach” – dodaje PIR.
I apeluje do prezesa Krajowej Rady Izb Rolniczych o pilne podjęcie działań związanych z eksportem polskich produktów mleczarskich.
„Blokada transportu może w bardzo szybkim tempie przedłożyć się na spadek i tak już niskiej ceny mleka dla rolników. Aby temu zapobiec, należy jak najszybciej podjąć niezbędne działania. Wobec tego wnosimy o pilną interwencję w w/w sprawie u Prezydenta RP oraz Prezesa Rady Ministrów” – podsumowuje Izba.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś