W sobotę kilkadziesiąt osób protestowało w Warszawie przeciwko GMO, a więc organizmom zmodyfikowanym genetycznie. Domagali się od prezydenta Bronisława Komorowskiego, aby ten zawetował nowelizację ustawy o GMO.
"Natychmiastowy zakaz GMO", "Ocalić polskie nasiona", "Precz z GMO" czy 'Najpierw zdrowie, później zysk" - można było przeczytać na transparentach. - Protestujemy przeciwko GMO, bo zdajemy sobie sprawę z tego jak wielkie to zagrożenie dla wszystkich Polaków - tłumaczyli organizatorzy demonstracji.
Przechodnie, którzy interesowali się tematem protestu otrzymywali specjalne ulotki, z których mogli dowiedzieć się więcej na temat GMO.
Listy do Bronisława Komorowskiego
Organizatorzy protestu od kilku tygodni prowadzą już akcję wysyłania listów do prezydenta, by nie podpisywał kontrowersyjnej ustawy. Liczą, że dokument zostanie skierowany do dalszych prac w Sejmie.
"Ja, jako Polka/Polak i patriotka/patriota domagam się, aby zawetował Pan nowelizację ustawy o GMO! Ten bój w głównej mierze toczy się o kwestie związane NIE z zakładami inżynierii genetycznej, czyli genetyką zamkniętą, lecz z zamierzonym uwolnieniem GMO do środowiska. Pod tą nazwą kryją się doświadczenia polowe, na które pozwolenie wydawać ma ministerstwo środowiska" - piszą organizatorzy sobotniego protestu.
To poważne zagrożenie
Dodają, że "największe zagrożenie to fakt, że uprawy GMO niszczone będa po kwitnieniu, a więc mimo pasów ochronnych może nastąpić, i z pewnością tak się stanie, przeniesienie pyłków na okoliczne uprawy".
"Tragiczne skutki podstępnego wprowadzenia do Polski GMO trudno wprost oszacować. To nie tylko znaczące pogorszenie zdrowia Polaków, lecz także utrata suwerenności gospodarczej i żywnościowej kraju oraz utrata światowych rynków zbytu, jako że zdecydowana większość krajów nie chce importować żywności GMO. Czy naprawdę potrzebne nam są kolejne embarga?" - pytają przeciwnicy GMO w Polsce na koniec listu.