Po śladach klapek do złodzieja. 40-latek przyznał się do buszowania w stodole
Po włamaniu do stodoły sąsiada, 40-latek wyniósł kury oraz jajka. Był tak zdeterminowany, że za jedną z nich biegał po podwórku. Do włamywacza doprowadziły stróżów prawa specyficzne ślady.
Właściciel drobiu z gm. Szczebrzeszyn (pow. zamojski, woj. lubelskie) w minioną środę zgłosił, że po powrocie z pracy zauważył ślady włamania do stodoły. Z jego relacji wynikało, że ktoś wyłamał przybitą gwoździami deskę i wdarł się do budynku, gdzie utrzymywał on kury.
- Po przeliczeniu drobiu okazało się, że brakuje ośmiu tzw. niosek oraz niemal wszystkich zniesionych przez nie jajek. Wartość strat właściciel oszacował na kwotę ponad 830 zł.
Sąsiad sąsiadowi wilkiem. 55-latek wywoził maszyny rolnika i sprzedawał je na złom
Funkcjonariusze nie mieli większego problemu z ustaleniem sprawcy, gdyż ten na błotnistym terenie pozostawił charakterystyczne ślady klapek, które doprowadziły do posesji sąsiada. Tam też mundurowi przed domem znaleźli świeże pierze o barwie identycznej, jakie mają kury hodowcy - relacjonował nadkom. Arkadiusz Arciszewski z Komendy Miejskiej Policji w Zamościu.
Jak dodał, sprawca był w domu. W rozmowie ze śledczymi przyznał się do kradzieży kur sąsiada. Wyznał, iż z jednej z nich zrobił rosół, a inną usmażył. Nie pamiętał jedynie, co zrobił z jajkami.
- 40-latek trafił do policyjnego aresztu. Gdy wytrzeźwieje, usłyszy zarzuty kradzieży z włamaniem. Za ten czyn grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności – podsumował nadkom. Arciszewski.
- Wiesz o ciekawym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym! Czekamy: redakcja@agropolska.pl