Odciski palców i zdjęcia na komendzie. Rolnicy karani za sprzedaż bydła

Poleć
Udostępnij
Autor tekstu: (dk) | redakcja@agropolska.pl
08-12-2022,8:10 Aktualizacja: 08-12-2022,8:10
A A A

Dostałem pisemko, by stawić się na komendzie i złożyć odciski palców. Zostałem tam też sfotografowany jak zwykły, pospolity przestępca. To mnie strasznie zabolało – relacjonował rolnik, który usłyszał wyrok po sprzedaży sztuki bydła. Tylko w jednym powiecie hodowców z takim problemem jest blisko 40.

Wracamy do sprawy karania rolników za odstawianie do ubojni bydła w okresie okołoporodowym. Mimo, że jak twierdzi choćby rolniczy samorząd, przepisy nie są wcale tak zupełnie jednoznaczne, doniesienia o karach nakładanych na hodowców płyną z wielu regionów kraju.

Tak dzieje się np. na Podlasiu, gdzie niedawno wyrok usłyszał jeden z rolników.

oszustwa w internecie, chciał kupić konia przez internet, Monika Winnik, Maków Mazowiecki

Zrobiony w konia. Zwierzę może oglądać tylko w internecie

Cyberprzestępcy atakują potencjalne ofiary na każdy możliwy sposób. Tym razem udało im się wyprowadzić w pole mężczyznę, który chciał kupić konia. Dał się nabrać na zdjęcia skopiowane z prawdziwego ogłoszenia. Komenda Powiatowa...
- Najpierw dostaliśmy wezwanie z inspektoratu powiatowego weterynarii. W moim imieniu pojechała żona. Pani inspektor pytała, czy to prawda, że myśmy w jakimś tam dzień sprzedali sztukę poniżej siódmego dnia. Żona na to, że to możliwe. W sumie ten czas od porodu, ta pomyłka, wynikła m.in. z tego zapisu urodzenia cielęcia. Nikt tak za bardziej nie przykładał wagi do tej daty, kiedy to cielę urodziło się – stwierdził w rozmowie z Polskim Radiem Białystok gospodarz z gm. Sejny.

- Obowiązuje ustawa o przemieszczaniu zwierząt. W wyniku kontroli administracyjnej okazało się, ze część rolników nie dotrzymała tych terminów. Jeżeli chodzi o krowy, które się wycieliły, w ciągu 7 dni nie mogą nie mogą być przemieszczane, transportowane – przekonywał w rozmowie z rozgłośnią wójt gminy Sejny Dariusz Łostowski.

Według ustaleń białostockiego radia, podobne kontrole odbywają się w całym kraju. Wojewódzki lekarz weterynarii przysyła informacje powiatowym lekarzom, że w określonych gospodarstwach mogło dojść do naruszenia przepisów. Po weryfikacji tych danych i kontrolach w gospodarstwach, kierowane są zawiadomienia do organów ścigania.

Tak było w przypadku wspomnianego rolnika, który we wrześniu otrzymał wezwanie na komisariat.

- Tam na miejscu pani policjant, która mnie przesłuchiwała, wytłumaczyła mi, co to jest za przepis, co za to grozi, jakie to niesie za sobą konsekwencje. W ten dzień zadzwoniła do prokuratora z zapytaniem na temat kary, jak ja się zgodzę na warunkowe umorzenie sprawy. W sumie prokurator wyznaczył wtedy karę 1000 zł plus 200 zł zwrotu kosztów postępowania, no i rok w tzw. zawiasach. I dostałem pisemko, by stawić się w komendzie w Suwałkach, by złożyć odciski palców. Zostałem też tam sfotografowany jak zwykły, pospolity przestępca. To mnie strasznie zabolało. I tego samego dnia ruszyłem do pana starosty, by prosić o jakąś pomoc – opowiadał hodowca.

Złodziej zamknięty w gołębniku, Kamieniec Ząbkowicki, Katarzyna Mazurek, kradzież gołębi, KPP Ząbkowice Śląskie

Złodziej zamknięty w gołębniku. Potrzebni byli strażacy

40-latek, który wszedł do gołębnika by ukraść rasowe gołębie, został tam zatrzaśnięty przez gospodarza. Uwolnili go dopiero strażacy, a później trafił w ręce policjantów. Komenda Powiatowa Policji w Ząbkowicach Śląskich (woj....
Starosta sejneński Maciej Plesiewicz zapewniał, że samorządowcy próbowali jakoś zainterweniować. Został m.in. wystosowany do sądu apel, aby odstąpić od karania rolników.

- A jest ich 38 z naszego powiatu, więc duże grono. Są to ludzie, którzy mają poczucie krzywdy, jaka im się dzieje. I w sumie jest to uczucie zasadne, bo zostali potraktowani z tego samego paragrafu, co osoby, które faktycznie znęcają się nad zwierzętami. Tutaj to nie miało miejsca. Tu chodzi o zapis o tym siedmiodniowym okresie, kiedy rolnik nie ma prawa zbyć krowy od wycielenia. Ubolewamy, że niestety nie dało się nic zrobić - wskazywał starosta.

Rolnik, kiedy już stanął przed sądem, prosił o przeanalizowanie sytuacji i podejście "z sercem".

- Sędzia wypowiedział się w ten sposób, że długo myślał nad tym, w jaki sposób podejść do nas, ale stwierdził, ze przepis jest wyraźny, choć być może zbyt ostry – powiedział gospodarz.

Skończyło się na tysiącu złotych grzywny oraz warunkowym umorzeniu sprawy z okresem próby 1 roku. W kwestii ewentualnego odwołania się do sądu wyższej instancji rolnik się wahał.

- Nie wiem, czy ma to jakiś sens – podsumował.

Przypomnijmy, że w ostatnim czasie poruszaliśmy temat karania rolników w takich sytuacjach przy okazji wystąpienia samorządu rolniczego (tutaj), jak i odpowiedzi z resortu rolnictwa (tutaj). Z tej ostatniej wynikało m.in., że to unijni kontrolerzy zalecili m.in., aby polska Inspekcja Weterynaryjna zaostrzyła kontrole zwierząt trafiających do rzeźni, w szczególności pod kątem ich zdolności do transportu.

Wielkopolska Izba Rolnicza przestrzegła teraz, że choć przepisy stricte nie określają dosłownie terminu 7 dni od porodu, po których można transportować krowy, to rolnicy muszą być czujni przy sprzedaży zwierząt po porodzie, gdyż takie przypadki mogą zostać skontrolowane.

"Nawet jeśli zwierzę było zdolne do transportu, rolnikowi będzie trudno to udowodnić. Ważne jest, aby przestrzegać terminów zgłoszeń do ARiMR" – czytamy w serwisie WIR.

 
Poleć
Udostępnij