Miało być piwo, a były pestycydy. Celnicy mają pełne ręce roboty
Celnicy udaremnili kolejne próby wwiezienia na teren Polski "lewych" środków ochrony roślin ze Wschodu. Niestety, to już prawdziwa plaga, a rolnicy powinni mieć się na baczności.
Skala przemytu wskazuje, że część gospodarzy prawdopodobnie - mniej lub bardziej świadomie - zakupuje nielegalne chemikalia i stosuje je na uprawy. A to nie dość, że niezgodne z prawem, to groźne dla roślin i zdrowia ludzi.
Podróbki zalewają rynek. Szara strefa trudna do określenia
Tylko w weekend 20-21 maja funkcjonariusze Podkarpackiego Urzędu Celno-Skarbowego (KAS) udaremnili podczas kontroli pięć prób przemytu niedopuszczonych do obrotu pestycydów. Łącznie przejęto 30 kg i 30 litrów "lewego" towaru.
Z kolei celnicy z przejścia granicznego w Dołhobyczowie na próbie wwozu środków ochrony roślin przyłapali 19 maja 51-letnią obywatelkę Ukrainy.
"W bagażniku wiozła 20 l stosowanych w rolnictwie pestycydów. Dla niepoznaki chemikalia z oryginalnych opakowań przelane były do butelek po piwie, napojach i oleju” - podają funkcjonariusze.
Kobieta przyznała się do winy, wyjaśniając, że środki ochrony roślin miały trafić do Kraśnika. Grozi jej grzywna, na poczet której wpłaciła już 300 zł. Wartość zatrzymanych preparatów mundurowi oszacowali na blisko 8 tys. zł.
Postępowanie w tej sprawie prowadzi Delegatura Lubelskiego Urzędu Celno-Skarbowego w Zamościu. Wyjaśnia też próbę wwiezienia do Polski 23 kg bursztynu o wartości ok. 46 tys. zł. 36-letni Ukrainiec przewoził trefny towar w przerobionej do tego celu, zamontowanej w aucie butli gazowej. Na poczet przyszłej kary mężczyzna wpłacił 3 tys. zł.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś