Ludowcy wejdą do parlamentu? Stawiają na walkę z PiS o głosy rolników
PSL chce poprawić słabe notowania w sondażach, stawiając na walkę z PiS o głosy rolników, co może być trudne, bo ludowcy - jako partia władzy - są mniej wiarygodni - oceniają politolodzy.
Szef PSL Janusz Piechociński zapowiadał, że ludowcy powinni się skoncentrować na uchwaleniu kilku priorytetowych ustaw, w tym chroniącej ziemię przed wykupem przez cudzoziemców, a także ustawy dającej możliwość przejścia na emeryturę po 40 latach pracy, po tym, jak ze złożenia podobnego projektu wycofał się prezydent Bronisław Komorowski.
Prof. Wawrzyniec Konarski z Uniwersytetu Warszawskiego i Uniwersytetu Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej ocenił w rozmowie z PAP, że inicjatywy dotyczące ochrony ziemi, czy wieku emerytalnego to konkretne inicjatywy, które mają pokazać, że PSL "poważnie myśli o swoim elektoracie, a nie traktuje go jak mięso wyborcze". - To trochę rozpaczliwa próba przywrócenia sobie jakiejkolwiek reputacji w gronie własnego elektoratu - zaznaczył.
Minister kontra senator. Ostra przepychanka pomiędzy PSL i PiS
Jego zdaniem działania PSL mają też pokazać, że ta partia ma inicjatywę po nieudanym starcie kandydata Stronnictwa w wyborach prezydenckich Adama Jarubasa (1,6 proc. głosów).
Politolog zauważył, że złożenie projektu emerytalnego to próba dystansowania się od Platformy i odzyskania choć części wyborców, którzy wcześniej głosowali na PSL, dając tej partii dobry wynik w wyborach samorządowych.
Dr hab. Norbert Maliszewski, specjalista ds. marketingu politycznego z UW zwrócił uwagę, że PSL zgłaszając inicjatywy dotyczące rolników walczy też o elektorat z PiS, co stawia ludowców w niełatwej sytuacji, bo "machina kampanijna PiS jest naoliwiona".
- PiS ma duże poparcie w małych miasteczkach na wsiach w Polsce wschodniej, u osób starszych i wśród elektoratu socjalnego. Dla PSL sytuacja jest trudna, bo jest postrzegane, jako partia władzy (...), która nie do końca rozumie potrzeb wyborców - argumentował ekspert.
Podobne zdanie ma dr Wojciech Jabłoński, specjalista ds. marketingu politycznego z Uniwersytetu Warszawskiego, który powiedział PAP, że PSL w sondażach jest "silnie pod progiem wyborczym", a dobre notowania PiS oznaczają problemy i Platformy i ludowców, którzy w przeciwieństwie do PO prawdopodobnie nie przekroczą progu wyborczego.
Ekspert zwrócił też uwagę, że PiS nie przestaje zabiegać o głosy elektoratu w małych miastach, czego dowodzi ostatnia aktywność Beaty Szydło, kandydatki PiS na premiera, która jeździła w poniedziałek "szydłobusem" po Mazowszu.
Będzie konkurencja dla PSL? Izdebski zapowiada start w wyborach
Według Jabłońskiego forsowanie przez PSL ustawy o ochronie ziemi, nie pomoże ludowcom, bo uchwalenie takiej ustawy proponował już prezydent elekt Andrzej Duda. - W marketingu politycznym liczy się nowość. A do PSL jest pytanie: dlaczego tego nie zrobili, skoro przez 8 lat są w koalicji - zauważył ekspert.
Również w opinii Maliszewskiego obietnice składane przez ludowców nie dają gwarancji poprawy ich notowań, bo ta partia po latach sprawowania władzy "może mieć problem z wiarygodnością".
Jabłoński ocenił, że istotnym błędem ludowców było pozostawienie Janusza Piechocińskiego na fotelu szefa PSL, choć mogli postawić na "nowe twarze" (podczas niedawnego posiedzenia władz PSL nie doszło ostatecznie do głosowania nad odwołaniem Piechocińskiego). - Piechociński jako czynnik wewnętrzny ciągnie PSL do politycznego piekła. Nie widzę warunków na poprawę, biorąc pod uwagę krótki dystans do wyborów - mówił ekspert.
Maliszewski też uważa, że zmiana na stanowisku lidera mogła pomóc ludowcom, którzy zyskaliby dzięki temu 1-2 proc. w wyborach, co mogłoby zadecydować o przekroczeniu progu. - Część wyborców PSL ma poczucie, że Janusz Piechociński się zużył - ocenił.
Według Jabłońskiego tej partii mógłby pomóc jedynie start w wyborach parlamentarnych ze wspólnej listy z Platformą. - To jest dla nich jedyne wyjście, by kilku działaczy dostało się do parlamentu - przekonuje.