Łowczy się bronią. Odstrzał dzików to nie wszystko
Zarzuty stawiane przez media dotyczące braku działań ze strony myśliwych oraz Polskiego Związku Łowieckiego w zakresie przeciwdziałania występowania afrykańskiego pomoru świń nie znajdują odzwierciedlenia w faktach - przekonuje Zarząd Główny PZŁ.
W wydanym stanowisku władze związku przypominają, że to ustalenia powiatowych lekarzy weterynarii obligują koła łowieckie do wykonania odstrzału sanitarnego w określonej liczbie i w danym czasie. Umowy są zawarte do końca 2016 roku.
Specustawą w ASF. Rząd chce, aby zakłady skupowały wieprzowinę
"Z zebranych informacji wynika, iż koła łowieckie realizują umowy zawarte z PLW na bieżąco. Po okresie zbioru zbóż skuteczność prowadzonych działań znacząco wzrośnie. Należy mieć na uwadze, że tempo realizacji rocznego planu łowieckiego i odstrzału sanitarnego dzika, w znacznym stopniu uzależnione jest od warunków panujących na łowisku. Wysokie zboża oraz dojrzewająca kukurydza utrudniają pozyskanie zwierząt łownych. Zebrane dane w zakresie odstrzału sanitarnego sugerują, że koła łowieckie, mimo utrudnień związanych z obecną porą roku, realizują zawarte umowy ze wzmożonym wysiłkiem" - czytamy w stanowisku.
PZŁ podaje, że od 1 kwietnia do 16 sierpnia w ramach odstrzału sanitarnego pozyskano 4109 dzików na 7665 przeznaczonych do odstrzału na podstawie umów. Do końca lipca na terenie najbardziej "drażliwego" woj. podlaskiego myśliwi odstrzelili blisko 2500 dzików (ok. 30 proc. planu na rok 2016/17). Średnie zagęszczenie zwierząt (według PZŁ) w poszczególnych województwach wynosi: lubelskie 0,59, mazowieckie 0,59, podlaskie 0,41/100 ha.
Plan odstrzału dzików musi być wykonany. Nie ma wyjścia!
Łowczy w swoim stanowisku podkreślają, że nowe ogniska ASF w Polsce zostały wywołane przez człowieka (m.in. przez nielegalny handel trzodą chlewną), a nie przez dziki. Tymczasem uwaga wszystkich służb została skupiona na "rezerwuarze choroby", czyli dziku i zobligowaniu myśliwych do działania.
"Próba zrzucania odpowiedzialności na myśliwych, a nie na producentów i hodowców trzody chlewnej, którzy, jak pokazują fakty, nie traktują w pełni poważnie zagrożenia dla rynku wieprzowiny jest bezpodstawna. W każdym z wymienionych ognisk zawinił człowiek, a dokładnie hodowcy niestosujący się do zaleceń Inspekcji Weterynaryjnej" - stwierdza PZŁ. Jego przedstawiciele dodają, że w pierwszej kolejności należy więc podjąć działania skierowane do producentów trzody chlewnej.
"Zdaniem Zarządu Głównego PZŁ dalsze koncentrowanie działań mających na celu zwalczanie oraz zapobieganie rozprzestrzenianiu się afrykańskiego pomoru świń na terenie wschodniej Polski jedynie na odstrzale dzików i redukcji ich populacji doprowadzi do niekontrolowanego rozprzestrzeniania się choroby na terenie kraju. Zdecydowanie większy nacisk należy położyć na profilaktykę, prewencję i zwalczanie choroby w gospodarstwach utrzymujących świnie" - podsumowuje PZŁ.
Warto dodać, że na ostatnich spotkaniach z rolnikami minister Krzysztof Jurgiel przypominał o wydanym w lutym rozporządzenie o redukcji 40 tys. dzików w pasie 50 km od wschodniej granicy, na co przeznaczono 18 mln zł. Zaznaczał, że zadanie nie zostało wykonane i wspominał o możliwości rozwiązania Polskiego Związku Łowieckiego.