Lepszy handelek niż szpadelek, czyli kto zarabia na pracy rolników
Najwięcej pracy - po stronie rolnika. Największe ryzyko - po stronie rolnika. Najmniejsze dochody - po stronie rolnika. Tak w Polsce wygląda dziś produkcja i obrót żywnością.
Potwierdzają to opisywane przez nas niedawno badania Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów dotyczące cen (w sklepach wielkich sieci handlowych) cebuli, ziemniaków, jabłek, wiśni i malin.
Zarobek rolników jest niewielki w porównaniu do ostatecznej ceny
Wyniki w dużej mierze dowodzą to, o czym od dawna mówią rolnicy - że ich zarobek jest niewielki w porównaniu do ostatecznej ceny. W skrajnych przypadkach jest to zaledwie kilkanaście procent stawki na sklepowej półce.
Kontrole inspektorów wykazały, że w większości przypadków między rolnikiem a sklepem działa kilku pośredników, którzy mają znaczący wpływ na ostateczną cenę warzyw lub owoców oferowanych w sklepach. Dość powiedzieć, że w przypadku jabłek zysk pośredników wahał się od 10 do 77 proc., a sklepów od 9 do 27 proc.
"Z analiz wynika jednocześnie, że w najgorszym przypadku sadownik zarobił zaledwie 14 proc. końcowej ceny jabłek. Zakładając, że kilogram owocu kosztował 2 zł oznacza to, że mogło się zdarzyć, że rolnik zarobił zaledwie 28 groszy, mimo ponoszonych ryzyk i ogromnego nakładu pracy" - podał UOKiK.
Rolnicy w komentarzach w internecie od dawna podkreślają, że zapewnienie im uczciwych cen we wszelkich punktach skupowych powinno być traktowane priorytetowo przez państwo.
Na rynku owoców są problemy z płatnościami. Jest raport UOKiK
"Tak naprawdę nie domagamy się niczego innego niż uczciwego traktowania. Uczciwe ceny za to, co produkujemy, uczciwe odszkodowania za straty wynikłe ze złej pogody i uczciwa, równa tej w innych krajach pomoc unijna" - postuluje jeden z internautów.
Inny gospodarz zauważa, że w sklepie często słyszy głosy zdziwienia klientów, że to czy inne warzywo albo owoc znowu podrożały. Tymczasem ogrodnicy i sadownicy w skupach mogą liczyć na te same "grosze".
Kolejny rolnik, który akurat zdecydował o zakończeniu hodowli świń, po zgłoszeniu sprzedaży ostatnich 50 sztuk postanowił zrobić zakupy.
"Klient pyta sklepowej, czy ta kiełbasa nie była wczoraj o 1 zł tańsza, a ona: oczywiście, że tak, ale to w hurtowniach podnieśli cenę. Krew mnie zalewa. Drugi przykład. Stoję w sklepie i patrzę: polędwica wędzona duża jak nie wiem po 42 zł za kg z firmy, do której sprzedawałem tuczniki i to pewnie z tej przerośniętej świni, która ważyła na wbc 140 i była o 1 zł tańsza. Życzę powodzenia i wytrwałości" - napisał.
Platforma żywnościowa ma skrócić łańcuch pośredników
Gabriel Janowski, były minister rolnictwa - podczas jednego z kwietniowych posiedzeń sejmowej komisji rolnictwa - podkreślał, że polski gospodarz został sprowadzony do roli "surowcowego", a prawdziwe pożytki są w przetwórstwie i w handlu.
- Miliardy, o których mówi się, że to jest eksport, płyną do firm macierzystych, a nie do Polaków. Rolnik jest dzisiaj w pełni kontrolowany przez rynek spożywców i handel. A jest polskie przysłowie: lepszy handelek niż szpadelek. Rolnikom zostawiono szpadelek, tylko że szpadelkiem przy polityce, jaką obserwuję od trzydziestu lat, oni sobie grób kopią - nie przebierał w słowach.
Dodał, że resort którym kierował nosił nazwę Ministerstwo Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Potem zmieniono ją na Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. - A wieś się nie rozwija, tylko zwija na naszych oczach. To jest po prostu przestępstwo, sankcjonowane od trzydziestu lat przez wszystkie rządy - podsumował Janowski.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś