Kupujmy ryby odpowiedzialnie. Z myślą o przyszłych pokoleniach
W tym sezonie kupujmy raczej śledzie niż sardynki czy dorsze. Przełowienie może sprawić, że nasze dzieci i wnuki będą miały ograniczony dostęp do ryb, które dziś są powszechnością.
Dzięki nowoczesnym technologiom w rybołówstwie ludzie są w stanie poławiać znacznie więcej ryb i owoców morza, niż przyroda jest w stanie co roku odtwarzać. Jeśli stada będą przełowione będą w przyszłości w coraz słabszej kondycji, a ich przetrwanie będzie zagrożone.
Sprzedaż ryb pod okiem policji
Ekolodzy apelują więc, aby myśleć nie tylko o tym, co dziś możemy mieć na talerzu, ale aby zadbać też o zasoby na przyszłość.
- Niech i przyszłe pokolenia - nasze dzieci i wnuki - mają szansę poznać smak potraw, które tak bardzo lubimy. Aby jednak zachować ryby i owoce morza dla przyszłych pokoleń, każdy z nas musi podejmować odpowiedzialne decyzje konsumenckie - w sklepie czy restauracji - mówi Justyna Zajchowska, ekspertka ds. zrównoważonego rybołówstwa i ochrony ekosystemów morskich organizacji WWF Polska.
Aby przyszłość ryb nie była zagrożona, połowy powinny być prowadzone zgodnie z zasadami zrównoważonego rybołówstwa.
Problemem jest to, że limity połowowe wyznaczane przez unijnych ministrów ds. rybołówstwa w przypadku wielu stad ryb zbyt wysokie. Więc nawet jeśli rybacy przestrzegają prawa, to i tak mamy do czynienia z przełowieniem.
Dlatego ekolodzy namawiają konsumentów, by brali sprawy we własne ręce i kształtowali popyt na dane ryby tak, by producentom nie opłacało się wykonywać połowów w sposób niezrównoważony.
Szef weterynarii nie musi konsultować z resortem wewnętrznych instrukcji
WWF w poradniku "Jaka ryba na obiad?" wyjaśnia, jak odpowiedzialnie kupować ryby i owoce morza.
Najprostszą wskazówką, jak kupić rybę w sposób odpowiedzialny, jest certyfikat MSC lub ASC. Pierwszy oznacza, że ryba żyjąca dziko pochodzi ze zrównoważonych połowów, a drugi - że hodowla ryby prowadzona jest w sposób odpowiedzialny.
Jeśli dany produkt takiego certyfikatu nie posiada, w zakupach może pomóc przewodnik WWF. Organizacja sugeruje, by na opakowaniu lub tabliczkach w sklepie szukać informacji o pochodzeniu ryby. - Kondycja stada ryb tego samego gatunku może być różna w zależności od tego, gdzie występuje - tłumaczy ekspertka.
Przed zakupem ryby należy się dowiedzieć, jaki dokładnie nazywa się interesujący nas gatunek, obecny w sklepie (np. łosoś atlantycki czy pacyficzny). Kolejną ważną informacją jest obszar połowowy - informacja, gdzie rybę złowiono. Trzecia informacja dotyczy narzędzi, jakich użyto w czasie połowu.
- Producent ma obowiązek o tym poinformować. Jeśli nie udziela tych informacji, odpowiedzialny konsument powinien założyć, że rybę złowiono w sposób niezgodny z zasadami zrównoważonego rybołówstwa. Ja nie kupuję ryb nieoznaczonych - mówi Zajchowska.
Szef weterynarii czeka na opinie w sprawie przenoszenia żywych ryb
Ryby oznaczone są tam trzema "światłami": czerwonym (nie kupuj), żółtym (unikaj) i zielonym (smacznego).
Wśród gatunków, których zgodnie z obecnymi wytycznymi WWF nie należy kupować jest m.in. węgorz europejski - gatunek krytycznie zagrożony wyginięciem oraz rak szlachetny. Zielonego światła (a jedynie żółte lub czerwone) nie znajdziemy też przy rybach takich jak: halibut niebieski, flądra, sardynka, labraks, dorada czy turbot.
Ekspertka mówi, że uważać należy również na dorsze poławiane w Bałtyku, ponieważ oba bałtyckie stada dorsza znajdują się obecnie w słabej kondycji.
Specjalistka opowiada, że wśród ryb z Bałtyku, które raczej możemy kupować, są np. śledzie, które zazwyczaj są w Polsce dostępne ze zrównoważonych połowów. Zielone światło znalazło się przy karpiu z hodowli europejskich.
Jeśli chodzi o łososie atlantyckie, WWF rekomenduje jedynie ryby oznaczone certyfikatem MSC. Co do łososia pacyficznego, zielone światło jest przy łososiach z Kanady i Alaski, ale już nie z tych poławianych w Rosji.
- Aby przy kupowaniu ryb dokonywać odpowiedzialnych wyborów, musimy spędzić przy sklepowej półce troszkę więcej czasu. Ale to się opłaci nie tylko nam, ale i przyszłym pokoleniom - kończy Zajchowska.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś