Koszty producentów żywności rosną lawinowo. Mają też inne problemy

Poleć
Udostępnij
Autor tekstu: Newseria Biznes | redakcja@agropolska.pl
09-06-2022,11:15 Aktualizacja: 09-06-2022,11:19
A A A

Żywność w sklepach podrożała średnio o kilkanaście procent, ale koszty producentów zwiększyły się trzy–czterokrotnie. To będzie się odbijać na cenach i jesienią okaże się, z zakupu jakich produktów Polacy zrezygnowali z powodu drożyzny. A to może jeszcze pogorszyć sytuację producentów.

- Inflacja producencka w produkcji żywności przekracza 30-40 proc. To są potężne wzrosty kosztów - mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Andrzej Gantner, dyrektor generalny i wiceprezes Polskiej Federacji Producentów Żywności.

Krajowa Grupa Spożywcza, Andrzej Śliwka, Rafał Romanowski, holding spożywczy

Krajowa Grupa Spożywcza ma wzmocnić bezpieczeństwo żywnościowe kraju

Kapitał własny Krajowej Grupy Spożywczej wynosi 1,3 mld zł - powiedział Rafał Romanowski, wiceminister rolnictwa na sejmowej komisji rolnictwa. Andrzej Śliwka, wiceminister aktywów państwowych dodał, że w holdingu zatrudnionych jest ok. 5...

- Producenci mają nikłe możliwości radzenia sobie z tym, bo wszystko wskazuje na to, że ich zapasy finansowe zostały wyczerpane już w czasie pandemii COVID-19. Nie ma więc żadnej szansy, żeby zakumulować to w przedsiębiorstwie. To wszystko przekłada się na ceny, co poniekąd po pewnym czasie widzimy również my konsumenci w postaci inflacji produktów gotowych - dodaje ekspert.

Stawki produktów rolnych są wyższe o kilkadziesiąt procent niż przed rokiem. W skupie w kwietniu za podstawowe produkty rolne (pszenica, żyto, żywiec wołowy, żywiec wieprzowy, drób, mleko krowie) płacono - według danych GUS - o 45 proc. więcej niż rok wcześniej. Tymczasem w sklepach ceny żywności i napojów bezalkoholowych poszły w górę o 13,5 proc. Wzrost kosztów to niejedyny czynnik, który martwi producentów żywności.

- Niezależnie od ceny, jaką będziemy musieli zapłacić np. za surowce, opakowania, gaz, może się okazać, że tego może zabraknąć. Wzrosła niepewność, czy na jesieni na pewno będziemy mieli dostęp do nośników energii, a bez gazu i prądu nie da się wyprodukować żywności. W tej chwili są problemy z opakowaniami kartonowymi, szklanymi, aluminiowymi. Mamy też problemy z opakowaniami plastikowymi, foliami, które są potrzebne, żeby utrzymać barierowość produktu. Bardzo mocno zwiększyły się zapasy magazynowe, które producenci muszą utrzymywać, co powoduje kolejne wzrosty cen - wylicza Gantner.

Henryk Kowalczyk, ceny żywności, wojna w Ukrainie, bezpieczeństwo żywnościowe

Kowalczyk: na spadek cen żywności bym nie liczył

Według Henryka Kowalczyka, ministra rolnictwa po tegorocznych żniwach ceny żywności najwyżej mogą się zatrzymać, a nie spaść. Podkreślił, że wiele zależeć będzie od sytuacji międzynarodowej, dostępności zbóż na globalnym rynku. Szef resortu...

Dyrektor PHPŻ przekonuje, że Polska, duży producent żywności, z dostępem do własnych surowców, nie musi się obawiać braku jedzenia, ale z powodu przerwanych łańcuchów dostaw konsumenci muszą się liczyć z chwilowymi niedoborami pewnych produktów. Mali i średni producenci mogą mieć problemy z wypracowaniem zysku, co może pociągnąć za sobą bankructwa.

- Ten producent, któremu uda się chociażby z dużymi sieciami handlowymi wynegocjować zmianę cennika, ma pokrycie rosnących kosztów i może dalej funkcjonować. Jeżeli mniejszy czy średni już nie będzie w stanie tego zrobić, to zacznie ponosić straty. To jest naprawdę bardzo duże wyzwanie, notabene również trochę pogłębiane przez nas jako konsumentów, bo deklarujemy, że będziemy szukać produktów tańszych, przede wszystkim w promocjach. Taka deklaracja jeszcze dwa–trzy2-3 lata temu była właściwie nie do pomyślenia - przekonuje ekspert.

Producenci obawiają się, że następnym krokiem będzie rezygnacja konsumentów z niektórych grup produktów niebędących towarami pierwszej potrzeby. Na razie spadku popytu nie widać jeszcze w danych ekonomicznych.

W marcu sprzedaż detaliczna wzrosła o 9,6 proc. rok do roku, w kwietniu o 19 proc. Są to dane liczone w cenach stałych, czyli bez wpływu inflacji. Jest to jednak w dużym stopniu efekt napływu uchodźców z Ukrainy i ich zakupów, a także zakupów dokonywanych przez Polaków na rzecz Ukraińców.

- Myślę, że na jesieni zobaczymy pierwsze przesunięcia w tym, co konsumenci kupują, a z czego są w stanie, przynajmniej czasowo, zrezygnować. Na razie te deklaracje dotyczą jedzenia poza domem, czyli są to niedobre prognozy dla hoteli i restauracji. Wydaje się, że przede wszystkim będą to produkty dodatkowe, czyli spoza koszyka podstawowego, który jest nam potrzebny, żeby się wyżywić. Z kolei produkty kupowane dla przyjemności, produkty premium mogą ucierpieć już jesienią - kończy Andrzej Ganter.
 

Poleć
Udostępnij