Kombajny spłoszyły konie. Policjanci szukali hodowcy na podstawie czipów
Biegające po drodze wojewódzkiej konie zabezpieczyli policjanci. Okazało się, że zwierzęta zostały spłoszone przez pracujące na polach maszyny rolnicze.
Zgłoszenie o koniach biegnących drogą wojewódzką z Nałęczowa do Lublina (woj. lubelskie) wpłynęło do dyżurnego Komendy Powiatowej Policji w Puławach w miniony piątek. Funkcjonariusze, wiedząc, jakie zagrożenie w ruchu mogą powodować duże i przestraszone zwierzęta znajdujące się między jadącymi samochodami, czym prędzej udali się we wskazaną okolicę.
Akcja w trudnym terenie. Strażacy wyciągali konie z bagna
- Jadąc na miejsce, ustalali też, czy komuś z okolicy zaginęły konie. Okazało się, że żaden z pobliskich hodowców nie ma wiedzy na temat uciekinierów, ale jeden z mężczyzn z gminy Wojciechów wyraził chęć pomocy przy łapaniu zwierząt. Posiadając własne konie, mężczyzna miał też sprzęt potrzebny do sprawnego i bezpiecznego odłowienia zwierząt – relacjonuje kom. Ewa Rejn-Kozak, oficer prasowy puławskiej KPP.
Jak dodaje, akcja chwytania zwierząt przebiegła pomyślnie i obydwa konie zostały zabezpieczone w zagrodzie.
- Rozpoczęło się szukanie ich właściciela. Na podstawie indywidualnych numerów znajdujących się we wszczepionych koniom czipach, policjanci z Wydziału do Walki z Przestępczością Gospodarczą ustalili, że konie zostały zarejestrowane w Wielkopolsce i na Śląsku. „Po nitce do kłębka” funkcjonariusze dotarli do właściciela koni - mieszkańca Lublina. Mężczyzna potwierdził, że odnalezione konie, szlachetny i huculski, należą do niego i bardzo ucieszył się na wieść, że nic im się nie stało. Jak się okazało, zwierzęta spłoszyły się, słysząc dźwięk kombajnów, które rano rozpoczęły pracę na polu nieopodal ich zagrody. Spanikowane, pokonały ogrodzenie i ruszyły w kierunku Lublina – przekazuje kom. Ewa Rejn-Kozak.
Jednocześnie przypomina ona brzmienie artykułu 77 kodeksu wykroczeń: „Kto nie zachowuje zwykłych lub nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1000 złotych albo karze nagany”.
- Wiesz o ciekawym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym! Czekamy: redakcja@agropolska.pl