Kołakowski odszedł z PiS przez "piątkę dla zwierząt"
Poseł Lech Kołakowski poinformował we wtorek, że odszedł z klubu Prawa i Sprawiedliwości i będzie posłem niezrzeszonym. Oświadczył, że jego odejście jest związane z tzw. piątką dla zwierząt.
Polityk powiedział dziennikarzom, że złożył w gabinecie Elżbiety Witek, marszałek Sejmu pismo, w którym poinformował, że "z dniem 24 listopada 2020 roku zostaje posłem niezrzeszonym Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej".
Ardanowski: Kaczyński ma złych doradców w sprawie "piątki"
Dopytywany, czy odchodzi tylko z klubu, czy także z partii, powiedział: "Odchodzę z klubu, jak również z ugrupowania". - Będę posłem niezrzeszonym, będę pracował dla mieszkańców Polski, regionu, chcę pomagać ludziom płacącym podatki, tak aby czuli się w Polsce znacząco lepiej niż obecnie - zadeklarował.
Zapytany, dlaczego opuścił klub PiS, Kołakowski odpowiedział, że zrobił to w związku z sytuacją dotyczącą tzw. piątki dla zwierząt oraz zapowiedziami kolejnych projektów poselskich w tej sprawie.
- Dotyczy to bezpośrednio mojej osoby, jak również kierownictwa ugrupowania, o czym w tej chwili chciałbym nie mówić. To jest suma całości spraw związanych z moją sytuacją w ugrupowaniu, jak również działań legislacyjnych w dużej części związanych z "piątką dla zwierząt" - ocenił poseł.
Polityk zaznaczył, że jego relacje z partią i kierownictwem PiS powinny pozostać między nim a władzami. Pytany o spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim, prezesem PiS Kołakowski zadeklarował, że jest otwarty na rozmowy. Zaznaczył, że jeżeli będzie zaproszenie, to je chętnie przyjmie.
Ardanowski i Kołakowski triumfują. Prezes PiS przestraszył się rozłamu
Zadeklarował, że chce bronić mieszkańców polskiej wsi, chce bronić producentów rolnych, chce bronić ich udziału w rynkach krajowych, jak również na poziomie Unii Europejskiej.
- Być może moja sytuacja pokaże, że więcej nie będzie popełnianych błędów. Musimy szanować Polaków, producentów rolnych, dbać o nich, pomagać, tym bardziej w tej trudnej sytuacji, w jakiej dzisiaj znajdujemy się w związku z koronawirusem - podkreślał Kołakowski.
Pytany, czy zawiódł się na kolegach, bo początkowo mówiono, że być może powstanie nowe koło, do czego potrzeba co najmniej trzech posłów. - To jest autonomiczna decyzja każdego posła. Ma wolną wolę, może głosować tak, jak dyktuje jemu sumienie - odpowiedział.
Na pytanie, czy jest zaskoczony, że najgłośniej odejściem groził Jan Krzysztof Ardanowski, były szef resortu rolnictwa, a teraz zostaje w klubie PiS i sugeruje, że Kaczyński został wpuszczony w maliny, bo nie wiedział o konsekwencjach "piątki dla zwierząt", odpowiedział, że to jest pytanie do Ardanowskiego i to jest jego autonomiczna decyzja.
Rolnicy powołali sztab kryzysowy. 11 grudnia debata w Senacie
Kołakowski był także pytany, czy będzie współpracował z Michałem Kołodziejczakiem, prezesem AGROunii zadeklarował, że będzie współpracował ze wszystkimi związkami i organizacjami, które działają na rzecz polskiego rolnictwa.
Z kolei na uwagę, czy nie obawia się, że obecna kadencja Sejmu może być dla niego ostatnią, odparł, że nie zabiega o swoją przyszłość i kolejne kadencje.
Poinformował także, że nie będzie namawiał koleżanek i kolegów z PiS do odejścia.
Klub Prawa i Sprawiedliwości liczy po odejściu Kołakowskiego 233 posłów, a do utrzymania większości w Sejmie potrzeba co najmniej 231 posłów.
- Rolnictwo bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś