Jurgiel: ziemia nie powinna przechodzić w niepożądane ręce
Ustawa o obrocie ziemią jest po to, by zahamować spekulacje, które miały miejsce w ostatnich ośmiu latach. Wyprzedaż była niekontrolowana – przyznał na antenie RMF FM minister rolnictwa.
Krzysztof Jurgiel był w poniedziałek gościem "Kontrwywiadu RMF FM". Podczas rozmowy z Konradem Piaseckim minister postawił cały szereg mocnych zarzutów pod adresem PO i PSL. – Były nieprawidłowości, których tamta koalicja nie potrafiła uporządkować – tłumaczył.
Komisja przyjęła z poprawkami projekt ustawy w sprawie obrotu ziemią
Szef resortu rolnictwa powiedział, że "cudzoziemcy będą mieli bardzo utrudniony dostęp do polskiej ziemi – tak, jak jest to w Niemczech, Danii, czy Francji".
– Nie jesteśmy zieloną wyspą Tuska, tylko krajem w Unii Europejskiej, gdzie zostały przyjęte pewne zasady, jeśli chodzi o gospodarowanie ziemią. Potrzeba naszego narodu jest taka, żeby ziemia była uprawiana przez fachowców i żeby nie przechodziła w niepożądane ręce – zaznaczył minister.
Minister rolnictwa i rozwoju wsi podkreślił, że ziemia to "dobro ogólnonarodowe" i jako taka musi być odpowiednio chroniona.
Zwrócił uwagę, że poprzez projekt ustawy o wstrzymaniu sprzedaży nieruchomości Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa oraz o zmianie niektórych ustaw rząd nie ma zamiaru zabronić cudzoziemcom kupowania polskiej ziemi, ale muszą oni spełniać warunki, np. mieszkać w Polsce, bo taka jest polityka rolna państw UE.
Posłowie PO: to zamach na ziemię. Politycy ruszą do rolników
W jego ocenie "w Polsce nagle pewna grupa zaczyna podnosić głos, bo będzie problem z przeniesieniem ziemi od słupów".
Dlaczego gospodarstwo rolne nie może mieć więcej, niż 300 ha? Bo rząd PiS nie chce "wracać do tego, żeby w Polsce byli obszarnicy i koncentracja ziemi", a taką normę ustalono w 2003 roku.
– Jestem osobiście zwolennikiem mniejszych powierzchni, bo są państwa, gdzie to jest 100 ha, 150 ha – przyznał szef resortu rolnictwa i dodał, że wiele spraw w tym zakresie wymaga uregulowania.