Dzisiaj zakaz hodowli norek, jutro bydło i świnie? Protest przed Sejmem
Ponad 2 tysiące osób uczestniczy w piątkowym proteście przed Sejmem w obronie miejsc pracy. Manifestanci domagają się zaprzestania prac nad poselskim projektem ustawy o ochronie praw zwierząt, który wprowadza m.in. zakaz hodowli zwierząt futerkowych i zakaz uboju rytualnego.
Szacuje się, że na skutek wprowadzenia restrykcyjnych przepisów, pracę może stracić nawet ponad 100 tysięcy osób (chodzi nie tylko o fermy zwierząt futerkowych i zakłady mięsne, ale również gospodarstwa rolne i całą masę przedsiębiorstw kooperujących).
Sprzeciw wobec zakazu hodowli zwierząt futerkowych i uboju rytualnego
Rolniczy protest przed Sejmem wsparło wielu posłów opozycji. Podkreślali konieczność utrzymania obecnie obowiązujących przepisów. Zdecydowanie krytykowali posłów PiS, którzy podpisali się pod projektem bez oglądania się na cały szereg negatywnych konsekwencji społeczno-gospodarczych. - Nie możemy zgadzać się na wprowadzanie przepisów, które niszczą miejsca pracy na wsi - mówił poseł Jarosław Sachajko (Kukiz'15), przewodniczący sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
W podobnym tonie wypowiadała się także posłanka Nowoczesnej Paulina Hennig-Kloska, a także poseł Mirosław Maliszewski (PSL) oraz Zbigniew Ajchler (PO).
- Nie ma zgody na uderzenie w polskie rolnictwo, nie ma zgody na prawo, które niszczy dorobek wielu lat ciężkiej pracy rolników - podkreślała Hennig-Kloska.
Producenci wołowiny przeciw zakazaniu uboju rytualnego. Już policzyli straty
W istotny sposób ucierpią także wszystkie związane z nią sektory rolnictwa, w tym szczególnie drobiarstwo. Obecnie w Polsce działa ponad 1000 dużych ferm zwierząt futerkowych. Polska jest drugim producentem w tym sektorze w Europie (po Danii). Branża futerkowa zatrudnia 40 tys. pracowników, a 100 tys. osób pracuje w podmiotach z nią powiązanych. Kluczowym dostawcą karm dla producentów futer są polskie zakłady drobiarskie.
Szacuje się, że obecnie każdego roku około 700 tysięcy ton pozostałości produkcji drobiowej trafia na fermy zwierząt futerkowych. W przypadku prowadzenia zakazu ich hodowli, branża drobiarska będzie zmuszona do utylizacji tych odpadów, co znacząco wpłynie na rentowność produkcji.
Innym bardzo ważnym i szkodliwym z punktu widzenia branży drobiarskiej elementem projektu zmian w prawie jest pomysł istotnego ograniczenia możliwości uboju rytualnego. Obecnie zarówno w UE, jak i w krajach trzecich, jedynym segmentem rynku drobiowego, w którym popyt przewyższa podaż, jest właśnie ten rodzaj produkcji.
Hodowcy będą protestować pod Sejmem przeciwko zmianie ustawy o ochronie zwierząt
- Dla jednego dużego zakładu drobiarskiego sprzedaż pozostałości poprodukcyjnych do ferm futerkowych przynosić może każdego miesiąca do kilku milionów złotych. Jeżeli projekt ustawy zostanie przyjęty to te 700 tysięcy ton odpadów trafi co rok do zachodnich koncernów działających w Polsce w sektorze utylizacji. Łącznie z tego powodu wyniki polskiej branży drobiarskiej pogorszą się o 140 milionów złotych - informuje dyrektor generalny KRD-IG, Łukasz Dominiak.
Protest w Warszawie 8 grudnia został zorganizowany nie tylko przez przedstawicieli branży hodowców zwierząt futerkowych, ale także przemysłu drobiarskiego oraz mięsnego.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś