Dopłaty tylko dla prawdziwych rolników
Dopłaty bezpośrednie nie są przewidziane dla właścicieli, którzy dysponując jedynie tytułem własności, nie zajmują się produkcją rolną - podkreśla Szymon Giżyński, wiceminister rolnictwa.
Resort został poproszony o stanowisko dotyczące pobierania dopłat unijnych przez osoby będące właścicielami gruntów rolnych, które przekazały w dzierżawę i de facto nie zajmują się uprawą ani w ogóle rolnictwem.
Niby-rolnicy pozostaną i będą brać dopłaty
W odpowiedzi na poselską interpelację zaznacza, że prawo własności działek rolnych, któremu nie towarzyszy ich posiadanie w rozumieniu przepisów ustawy o płatnościach bezpośrednich, nie stanowi przesłanki do ubiegania się o przyznanie płatności obszarowych, bowiem celem systemu wsparcia obszarowego jest finansowe wspieranie rolników, czyli osób faktycznie uprawiających grunty rolne.
"Płatności przysługują faktycznemu użytkownikowi gruntów rolnych, który wykonuje wszelkie czynności niezbędne dla prawidłowego funkcjonowania gospodarstwa. Mogą nimi być działania organizacyjne, kierownicze, jak i osobiste zaangażowanie w bezpośrednim wykonywaniu pracy fizycznej w gospodarstwie, np. w zakresie doboru roślin, czynności agrotechnicznych oraz dokonania zbioru plonu" - wskazuje wiceminister Giżyński.
Jak jednocześnie zapewnia, Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w każdym postępowaniu o przyznanie płatności bezpośrednich szczegółowo weryfikuje, czy zadeklarowane grunty są faktycznie użytkowane rolniczo, czy są utrzymywane zgodnie z normami i wymogami oraz czy tylko jeden rolnik ubiega się o przyznanie płatności do działki.
Są dane spisowe, więc wyłońmy prawdziwych rolników
"Należy przy tym wskazać, iż kontrole przeprowadzane przez ARiMR w zakresie weryfikacji spełnienia przez wnioskodawcę warunku posiadania są prowadzone w szczególności w przypadkach tzw. konfliktu krzyżowego, czyli najczęściej w sytuacji, w której o przyznanie płatności ubiega się jednocześnie więcej niż jeden podmiot. Podstawowym celem funkcjonowania kontroli krzyżowej jest bowiem eliminowanie wielokrotnego przyznawania pomocy w odniesieniu do tej samej powierzchni gruntów" - napisał wiceszef resortu rolnictwa.
Warto jednak dodać, że przepisy w tej kwestii są tak naprawdę martwe. Urzędnicy nie mają de facto narzędzi do weryfikacji, czy daną działkę rzeczywiście uprawia zgłaszający się po dopłaty właściciel.
A dzierżawiący grunty gospodarze musieli zaakceptować te sytuacje z uwagi na tzw. głód ziemi i potrzebę zebrania odpowiednie ilości np. słomy, by wystarczyło jej w gospodarstwie.
Część środowiska rolniczego - by zmienić te praktyki - domaga się powiązania przekazywania unijnych dopłat z udowodnianiem prowadzenia produkcji, np. przez przedstawienie faktur na środki do produkcji czy płody rolne.
- Rolnictwo bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś