Czeka nas fala upadłości producentów żywności
Wysokie ceny prądu i gazu, podwyżki cen surowców i obniżka VAT - te wyzwania spędzają sen z powiek wielu producentów żywności. Firmy alarmują, że nie będą w stanie pokryć bardzo gwałtownie rosnących kosztów wzrostem cen produktów.
- Wtedy część producentów znajdzie się w bardzo poważnych tarapatach i być może czeka nas pewna fala upadłości zakładów przetwórczych - prognozuje w rozmowie z agencją Newseria Biznes Andrzej Gantner, dyrektor generalny i wiceprezes Polskiej Federacji Producentów Żywności.
UOKiK apeluje do sprzedawców o obniżki cen żywności. I zapowiada wiele kontroli
- Kondycja sektora przetwórczego nie jest, niestety, dobra ponieważ on nie operuje na marżach rzędu 100, 200, 300 proc. W niektórych kategoriach, chociażby mleko i jego przetwory, mięso i jego przetwory, owoce i warzywa, operuje relatywnie na niewielkich marżach, rzędu 2, 3, 4 proc. A branża mięsna właściwie co jakiś czas zmaga się wręcz z ujemną rentownością. Jeżeli teraz nałożymy na to bardzo wysoki wzrost kosztów produkcji, surowca i pracy, to myślę, że możemy mieć bardzo poważny problem. Część przedsiębiorstw zacznie przynosić relatywnie trwałe straty - ocenia ekspert.
W wielu przypadkach jedynym wyjściem będzie przerzucenie wyższych kosztów produkcji na cenę produktu, co boleśnie odczują konsumenci w swoich portfelach. Już dane GUS za grudzień 2021 roku pokazują skalę podwyżek - ceny żywności były o 8,6 proc. wyższe niż przed rokiem.
W kilku kategoriach produktów wzrosty są jednak znacząco wyższe. Za mięso drobiowe trzeba płacić o 30 proc. więcej, za wołowe 19 proc. Cukier zdrożał o 22 proc., tłuszcze roślinne o 24,5 proc., a zwierzęce o 18,6 proc. Dwucyfrowo wzrosły także ceny innych podstawowych produktów, takich jak pieczywo (14,3 proc.), jaja (11,5) czy warzywa (11,6). Zdaniem Gantnera w tych wzrostach nie widać jeszcze podwyżki producentów, tylko samego handlu.
Podwyżki cen żywności jeszcze przyspieszą
- Podwyżki prądu i gazu, z jakimi mamy do czynienia, są tak wysokie, że żaden przedsiębiorca nie mógł ich zaplanować ani ująć w rozsądnym biznesplanie. W skrajnych przypadkach mogą powodować, że część przedsiębiorstw nie będzie w stanie podnieść aż tak wysoko cen swoich produktów, chociażby ze względu na skalę produkcji i konkurencję na rynku. To już sygnalizuje część mniejszych przedsiębiorców - mówi dyrektor generalny PFPŻ.
Poza tym przed wzrostem cen żywności konsumentów mają chronić zmiany w podatku VAT, które wejdą w życie 1 lutego.
Tarcza antyinflacyjna zakłada, że produkty opodatkowane dziś 5-proc. stawką od przyszłego miesiąca będą objęte stawką 0 proc. Wśród nich są mięso, ryby, produkty mleczarskie, wyroby piekarnicze, warzywa, owoce i produkty spożywcze dla niemowląt.
Nawet jednak producenci, którzy będą mogli rekompensować wyższe koszty podwyżką cen, muszą uzbroić się w cierpliwość.
Obniżka VAT na żywność to ulga dla konsumentów. Chwilowa?
- W handlu nie jest tak, że przedsiębiorca produkujący żywność pstryknie i nagle ma wyższe ceny w handlu detalicznym. Trzeba mieć pieniądze, żeby takie wysokie wzrosty kosztów pokryć. Może się okazać, że część małych firm, szczególnie tych z mniejszą zasobnością portfela, z mniejszą poduszką finansową, lub firm, które dużo zainwestowały, mają duże kredyty, których koszt notabene też rośnie, może tego nie wytrzymać i możemy mieć do czynienia z całkiem sporą liczbą upadłości już w I kwartale. Efektem tego mogą być niedobory niektórych produktów na rynku, a to również podbija inflację - podkreśla ekspert.
Jego zdaniem część obserwowanych podwyżek cen żywności to pokłosie sytuacji na światowych rynkach, np. przerwanych łańcuchów dostaw. Przykładowo w ciągu ostatniego roku ceny kawy na giełdach wzrosły o 91 proc., rzepaku - o 61 proc. Cukier kosztuje 16 proc. więcej, podobnie jak mleko i pszenica.
- W tej chwili trudno dać jakąś receptę na powstrzymanie wzrostu kosztów, ponieważ te błędy systemowe, które wiążą się z łańcuchem produkcji żywności, chociażby brakiem rolniczych giełd spółdzielczych, brakiem nowoczesnego handlu surowcami rolnymi, brakiem nowoczesnych linii energetycznych i wielu innych braków, to właściwie jest to recepta na spiralę inflacyjną. Tym bardziej jeśli nałożymy na to potężną biurokrację, która niszczy polskie przedsiębiorstwa i która powoduje potężne koszty, bardzo duży bałagan legislacyjny i niestabilność prawa, a także ciągle pojawiające się nowe podatki i opłaty. To nie jest recepta na zduszenie inflacji - podsumowuje Andrzej Gantner.
- Rolnictwo bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś