Coraz więcej wypadków z udziałem zwierząt. "Wilcze oczy" to zmienią?
Na polskich szosach coraz częściej dochodzi do wypadków z udziałem dzikich zwierząt. Być może skutecznym rozwiązaniem problemu będą tzw. wilcze oczy, czyli specjalne odblaski montowane na słupkach kilometrowych.
Na drodze krajowej nr 9 w Chmielowie pod Tarnobrzegiem (woj. podkarpackie) kierowca volkswagena passata najechał na sarnę i lisa, które w wyniku uderzenia padły na miejscu kolizji. Niewykluczone, że drapieżnik akurat gonił swoją ofiarę.
Uwaga, łosie na drogach! Wbiegają wprost pod samochody
Z kolei na DK 51 - na odcinku Samolubie-Rogóż (pow. lidzbarski, woj. warmińsko-mazurskie) - mężczyzna prowadzący dostawcze iveco uderzył w przebiegającego nagle przez jezdnię łosia. Zwierzę zginęło na miejscu.
W obu przypadkach kierowcom nic poważnego się nie stało, ale pojazdy zostały uszkodzone. Takie wypadki z udziałem leśnej zwierzyny niejednokrotnie kończyły się jednak śmiercią użytkowników dróg.
Policjanci zawsze przy takich okazjach apelują o zachowanie szczególnej ostrożności w rejonach, gdzie jest duże prawdopodobieństwoa wtargnięcia zwierząt na drogę.
Problem jednak w tym, że dzikie zwierzęta mogą pojawić się na jezdni w dowolnym miejscu i porze. Wydaje się też, że w ostatnich latach ich liczebność się zwiększyła, tak samo zresztą jak migracja za pożywieniem.
Pewnym rozwiązaniem w kierunku podniesienia bezpieczeństwa są z pewnością tzw. wilcze oczy, czyli specjalne odblaski umieszczane od zewnętrznej (patrząc od strony jezdni) strony słupków określających kilometry drogi.
Dzikie zwierzę wbiegło tuż przed rozpędzonego busa
Ich nazwa pochodzi od tego, że po zmroku zaczynają zamieniać się właśnie jakby w wilcze oczy, pełniąc rolę świetlnego odstraszacza dla zwierzyny.
- Odblaski odbijają światło pojazdów czy też reflektorów pojazdów w stronę lasu czy miejsc, gdzie są zwierzęta, a nie na drogę. Jadąc, nawet tego nie zauważamy, ale zwierzęta zauważają wtedy na przykład kolor niebieski, to jest dla nich niepokojące i nie zbliżają się do drogi - wyjaśnił w rozmowie z TVN24 Jan Krynicki, rzecznik prasowy Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Montaż jednego takiego urządzenia to koszt ok. 50 zł. Na polskich drogach jest ich na razie kilkaset. Zainstalowano je m.in. w okolicach Biebrzańskiego Parku Narodowego, a także na DK 68.
- Wiesz o ważnym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym. Czekamy: redakcja@agropolska.pl