Bmw wpadło do wiejskiego stawu. Kierowca i pasażer na pomoc czekali na dachu auta
Jadące najprawdopodobniej za szybko auto marki BMW wypadło z drogi i wjechało do stawu. Kierowca i pasażer wyszli z samochodu przez szyberdach i czekali na służby, stojąc na dachu. Ze względu na wychłodzenie organizmów, trafili do szpitala.
Do zdarzenia doszło w nocy z 8 na 9 lutego we wsi Klementowice (pow. puławski, woj. lubelskie).
Mercedes w gminnym stawie. Kierowca chciał sprawdzić grubość lodu?
- Kierujący samochodem marki BMW 56-latek nie dostosował prędkości do warunków panujących na drodze, stracił panowanie nad pojazdem, zjechał z drogi i wjechał do stawu. Na szczęście zarówno jemu, jak i 61-letniemu pasażerowi, udało się wydostać z tonącego samochodu przez szyberdach, a jadący za nimi inny kierowca natychmiast wezwał pomoc. Stojąc na dachu bmw, mężczyźni oczekiwali na przyjazd służb - relacjonuje kom. Ewa Rejn-Kozak, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Puławach.
Na miejsce, poza policjantami z komisariatu w Kurowie, zadysponowano ochotniczą i państwową straż pożarną, w tym Specjalistyczną Grupę Ratownictwa Wodno-Nurkowego z Lublina.
- Strażacy pomogli mężczyznom wydostać się na brzeg, gdzie zajęli się nimi ratownicy medyczni. Kierowcy i pasażerowi nic się nie stało, ale ze względu na wychłodzenie organizmów zostali przetransportowani do szpitala na obserwację. Byli trzeźwi – przekazuje kom. Rejn-Kozak.
- Wiesz o ciekawym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym! Czekamy: redakcja@agropolska.pl