"Bez GMO" tylko na opakowaniu. IJHAR-S sprawdza produkty
Używanie określenia "bez GMO" staje się coraz popularniejsze na produktach żywnościowych. Problem w tym, że nie zawsze taka deklaracja jest później potwierdzona w dokumentach. A to już jest karane.
Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych właśnie podała wyniki przeprowadzonych w drugim kwartale kontroli produktów żywnościowych. "Pod lupę" w 441 podmiotach trafiły: jaja, mleczne napoje fermentowane, serki, wyroby ciastkarskie, ryby mrożone, marynaty i konserwy rybne, makarony, napoje spirytusowe w tym nalewki, napoje bezalkoholowe oraz herbaty i herbatki.
Warto wiedzieć, jakie masz zboże. IJHAR-S oferuje badania
W zakresie cech organoleptycznych wykryto niezgodną z deklaracją konsystencję ryb, zakwestionowano wygląd i barwę oleju w przetworach rybnych. Niektóre przetwory mleczne miały ponadto niewłaściwy wygląd i smak.
Część z takich mlecznych wyrobów - jeśli chodzi o parametry fizykochemiczne - miała niezgodne z deklaracją ilości soli, wody i tłuszczu. W makaronie jajecznym brakowało zaś wystarczającej ilości... jaj, była też inna niż zadeklarowana pszenica.
W przypadku ryb i ich przetworów wykryto niezadeklarowane składniki, zawyżenie zawartości glazury czy niezgodności w masie.
Najwięcej grzeszków kontrolerzy wskazali w zakresie znakowania produktów. Sankcjom podlegały tak pominięcie w nazwie informacji o formie makaronu (np. nitka, wstążka, krajanka), podanie jedynie nazwy fantazyjnej (np. Murzynki), jak też użycie nazwy "Ser Morski" podczas gdy do konfekcjonowania wykorzystano ser edamski.
IJHARS będzie miała obowiązek badać próbki artykułów rolno-spożywczych
Jak zawsze podczas takich kontroli sporo było błędów w składach na etykietach. I nie chodzi tu tylko o standardowe pomijanie niektórych składników. Wytknięte zostało np. umieszczenie zdjęcia kawałków fileta z łososia z widocznymi segmentami mięśni pomimo użycia tak naprawdę do produkcji zrzynków albo zastosowanie wyrażeń oraz grafiki wyraźnie akcentujących dominację owocu pomarańczy, podczas gdy do produkcji zastosowano przede wszystkim sok jabłkowy.
Nie zabrakło mylnych informacji związanych z pochodzeniem. Produkt miał być np. wyrabiany w Polsce, a w rzeczywistości robił to podmiot fiński. Ktoś inny zadeklarował używanie aronii z terenów ekologicznych Mazur, ale nie miał na to żadnych dowodów. Błędnie podawano również obszar połowów ryb na produktach.
W błąd mogły wprowadzać konsumentów także określenia typu "wiejski", "tradycyjna receptura" przy jednoczesnym stosowaniu sztucznych dodatków. To samo dotyczy umieszczonych na jajach obrazków kur na wybiegu czy w terenie leśnym, sugerujących inną niż rzeczywiście zastosowaną metodę chowu klatkowego.
Raport IJHAR-S: Chleb zwykły – taka nazwa nie wystarczy
Chwytem marketingowym okazało się również w niektórych przypadkach zapewnienie o braku składników modyfikowanych genetycznie. Podano np. informację "jaja od kur karmionych paszą zbożową opartą o soję wolną od GMO", podczas gdy stosowana nie zwierała soi. Na jednym z wyrobów zamieszczono natomiast sformułowanie "bez GMO - z mleka od krów karmionych paszami bez GMO", ale producent nie miał potwierdzenia tego w dokumentach.
Inspektorzy nałożyli za nieprawidłowości 42 mandaty na łączną kwotę niemal 9,5 tys. zł oraz wydali 50 decyzji o karach w kwocie prawie 73 tys. zł.
Było też 40 decyzji nakazujących prawidłowe oznakowanie produktów, 21 zakazujących wprowadzenia produktów do obrotu oraz 3 zakazujące składowania produktów w nieodpowiednich warunkach.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś