Ardanowski spokojny o wyniki unijnej kontroli w ubojniach
- Nie mam sygnałów od audytorów Komisji Europejskiej, by coś dramatycznego zostało przez nich dostrzeżone podczas kontroli w naszych ubojniach, a byli wszędzie - poinformował Jan Krzysztof Ardanowski, minister rolnictwa.
Od poniedziałku do piątku grupa audytorów KE wizytuje ubojnie w Polsce. W ciągu miesiąca ma być przedstawiony raport w tej sprawie. Bruksela nie prezentuje żadnych wstępnych wniosków.
Mięso z Polski nikomu nie zaszkodziło
Niedawno telewizja TVN24 wyemitowała reportaż o nielegalnym uboju krów, który odbywał się w nocy bez nadzoru weterynaryjnego w rzeźni w powiecie Ostrów Mazowiecka. Rzeźnia, w której dokonywano nielegalnego uboju została zamknięta. Z list dystrybucyjnych wynika, że mięso trafiło do kilkudziesięciu punktów w Polsce i za granicę - do 14 krajów.
Ministerstwo rolnictwa przekazało, że zabezpieczone mięso zostało przebadane. Nie stwierdzono zagrożeń biologicznych, ale dla zasady ostrożności mięso to jest wycofywane z obrotu.
Ardanowski pytany w Radiu Zet, czego spodziewa się po audycie KE, odpowiedział, że kontrola wciąż trwa, a inspektorzy "przejrzeli wszystkie procedury, wybrali sobie zakłady, które odwiedzili".
- Cieszę się, że w ogóle przyjechali. To jest trochę rutynowa kontrola, ale cieszę się, że są, żebym się upewnił, że procedury polskiej weterynarii są takie same jak w innych krajach; że nie odbiegają od standardów i żeby ci inspektorzy, jeżeli coś dostrzegą, żeby również to przedstawili po to, żebym mógł to też korygować - powiedział.
Salmonella w mięsie z Polski
Dopytywany, czy jest spokojny wyników, odpowiedział: - Tak, przez te dni niczego mi nie sygnalizują, żeby coś dramatycznego zostało przez nich dostrzeżone, a byli wszędzie.
Minister rolnictwa był również pytany, czy premier Mateusz Morawiecki postawił mu jakieś ultimatum. - Nie, premier mówi tak: sprawdź, czy nie ma jakiejś patologii, co ewentualnie poprawić wyciągając wnioski z tego przypadku" - odpowiedział.
- Przez wiele lat, poza przypadkami za czasów ministra Sawickiego - soli wypadowej, jakiegoś fałszowania mięsa w zakładzie w pow. świeckim w woj. kujawsko-pomorskim, nic się nie działo, więc nie było sygnałów, że nagle to wszystko źle działa. Teraz skoro się pojawił sygnał - został bardzo radykalnie przecięty. Ci, którzy do tego przyczynili się - poniosą kary i to bardzo ostre, natomiast premier mówi: "zastanów się, może trzeba z tego wyciągnąć wnioski i zmienić systemu nadzoru" i zmieniamy system nadzoru - zakończył minister.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś