Ardanowski: myśliwi nie pomagają zwalczać ASF
- Wszystkie dotychczasowe analizy wskazują na to, że ASF przenoszony jest ze środowiska, w którym żyją dziki. Bez ich wybicia Polska nie poradzi sobie z chorobą - uważa Jan Krzysztof Ardanowski, minister rolnictwa.
Szef resortu zapewnił, że nie było żadnego przeniesienie między chlewniami przez weterynarzy, rolników czy inne osoby. - Wszystko jest przeniesione ze środowiska, w którym żyją dziki. Jest absolutnie jednoznaczne, że jeżeli nie ich wybije się do minimalnego poziomu na tym terenie, gdzie choroba występuje, to będzie przechowywana w ciele zdechłych osobników - tłumaczył szef resortu rolnictwa.
Minister aktualizuje obszary zagrożone ASF
Dodał, że wirus w mięsie przechowuje się do kilkunastu dni, ale np. w kościach długich do 7-8 miesięcy. Dziki zjadając resztki, mogą tą chorobą się zarazić.
Ardanowski zauważył, że ASF pojawia się w nowych krajach, w Europie i w Azji, a tam w sposób naturalny zwalcza się chorobę eliminując dziki. Podkreślił, że Komisja Europejska zaleca zmniejszenie ich populacji jako jeden ze sposobów zwalczania choroby.
Ale w Polsce są ludzie, uważa minister, którzy nie liczą się z dobrem narodowym i bezpieczeństwem żywnościowym, ani z kosztami, jakie trzeba ponosić na wybijanie zarażonych.
Jak mówił, obrońcy dzików powinni zobaczyć, jak wygląda likwidacja zakażonego stada, bo takie są unijne przepisy, gdzie zabija się prośne lochy. Jakie są wówczas dramaty rolników i jak wysokie koszty utylizacji zwierząt.
Odnosząc się do pomysłu utworzenia agencji łowieckiej podległej państwu minister powiedział, że "polski model łowiectwa jest dość unikalny, jest oparty na monopolu jednej organizacji Polskiego Związku Łowieckiego". Podstawy funkcjonowanie organizacji są oparte jeszcze na przepisach powstałych tuż po wojnie.
ASF ponownie w gospodarstwie. 42. ognisko zostało potwierdzone
- W zwalczaniu ASF nie mamy żadnego wsparcia lub jest znikome ze strony myśliwych. Nie prowadzą odstrzałów, lekceważą zagrożenia epizootyczne, nie wykonują odstrzałów sanitarnych nakazywanych przez powiatowych lekarzy weterynarii - wyliczał szef resortu rolnictwa.
Dodał, że w ubiegłym roku obowiązkowy odstrzał sanitarny został wykonany w nieco ponad 50 proc. Znaczy to, że myśliwi nie rozumieją, że od nich w dużej mierze zależy zwalczenie choroby.
- Jesteśmy na wojnie z afrykańskim pomorem świń i wszystkie siły państwa powinny być ku temu wykorzystywane. Myśliwi muszą zrozumieć, że od nich zależy przyszłość produkcji trzody chlewnej w Polsce - powiedział Ardanowski.
Zaznaczył, że wartość produkcji wieprzowiny w Polsce wynosi 20 mld zł rocznie. Jak zauważył, rozprzestrzenienie się ASF na województwa, gdzie jest duża hodowla oznacza nie tylko problemy z mięsem, ale także olbrzymie koszty dla państwa.
- Jeżeli nie będzie zmiany podejścia Polskiego Związku Łowieckiego, to trzeba będzie dokonać zmian ustawowych w zakresie tej organizacji - powiedział na koniec Ardanowski.
- Informacje dotyczące afrykańskiego pomoru świń oraz tematy związane z hodowlą i produkcją trzody chlewnej można znaleźć w dwumiesięczniku "Hoduj z Głową Świnie" ZAPRENUMERUJ