120 skrajnie wychudzonych krów. Gospodarz mówi, że były podtruwane
Przedstawiciele inspekcji weterynaryjnej wykryli w jednym z gospodarstw w pow. olsztyńskim (woj. warmińsko-mazurskie) stado około 120 skrajnie wychudzonych krów. Sprawą zajęła się prokuratura, a gospodarz sugeruje, że zwierzęta były podtruwane.
Agnieszka Korbal-Bondarczuk, prezes Alarmowego Funduszu Nadziei na Życie (organizacji walczącej o dobro zwierząt) była zszokowana tym, co zobaczyła w gospodarstwie w Łytonówku.
Kolejne gospodarstwo jak z horroru. Właścicielowi grozi więzienie
- Przez dwanaście lat byłam na wielu interwencjach, ale nie wdziałam jeszcze bydła w takim ciężkim stanie. Krowy były strasznie wychudzone. Co było tego powodem, trudno mi powiedzieć - stwierdziła na łamach "Gazety Olsztyńskiej", która opisuje całą sprawę.
Według reporterów ostatniego dnia sierpnia powiatowy lekarz weterynarii (który dostał w tej sprawie sygnał od kolegi po fachu) stwierdził nieprawidłowości w zapewnieniu dobrostanu zwierząt. 3 września dokonano kontroli u tego gospodarza razem z policją. Stwierdzono zły stan całego, liczącego ok. 120 krów stada. Kilka zwierząt miało już wówczas paść.
- Bydło było bardzo chude i to było widać na pierwszy rzut oka - podkreślił mł. asp. Rafał Prokopczuk z Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie.
Krzysztof Karczewski, zastępca powiatowego lekarza weterynarii w Olsztynie dodał, że rzeczywiście doszło do dużych zaniedbań dobrostanu zwierząt i ich przemieszczania. - Krowy były w stanie skrajnego wyczerpania i prawdopodobnie w ostatnim czasie musiały dostawać małą ilość pokarmu, bo wychudły bardzo - powiedział dziennikowi.
Zwalczali okrucieństwo wobec zwierząt. A prezes prowadziła gospodarstwo grozy
W miniony piątek stróże prawa, obrońcy zwierząt i weterynarze ponownie przybyli do gospodarstwa. Ale wówczas było już tam tylko 10 krów, w tym jedna martwa. 9 zwierząt zostało rolnikowi odebranych i przekazanych pod opiekę innemu gospodarzowi, o czym zdecydował Artur Wrochna, burmistrz Olsztynka. Nie ukrywał, że to pierwszy taki przypadek odbierania zwierząt w gminie.
Prokuratura Rejonowa Olsztyn-Południe wszczęła dochodzenie w sprawie znęcania się nad zwierzętami, które na razie jest prowadzone w sprawie i nikomu nie postawiono żadnych zarzutów.
- Jest jeszcze za wcześnie, żeby przesądzać, jakie będą rozstrzygnięcia. Zostały zlecone sekcje zwłok padłych zwierząt - poinformował Krzysztof Górski, zastępca szefa prokuratury.
Kategorycznie oskarżenia o głodzeniu krów odrzuca właściciel gospodarstwa, z którym skontaktowała się gazeta. - Niech ktoś tu nie robi sensacji. Jak pan wydaje na krowy 1,5 mln zł to po, by je głodzić i wyżywać się na nich? – pytał retorycznie mężczyzna. Dodał, że informował policję, że ktoś jego krowy podtruwa.
- Sam też zgłosiłem do weterynarza, że coś się dzieje z krowami, bo pracownica powiedziała, że cztery sztuki nie mają siły wstać. Nie zrobił nic i wezwał weterynarię, bo powiedział że krowy są zagłodzone. I zrobiła się nagonka. A my mamy faktury na to, ile karmy kupowaliśmy - przekonywał właściciel gospodarstwa.
W odpowiedzi na pytanie, co stało się z krowami stwierdził, że stado zostało sprzedane i czekał aż kupiec je odbierze. - A dziewięć krów zabrała gmina – przyznał gospodarz.
- Wiesz o ważnym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym. Czekamy: redakcja@agropolska.pl
źródło: "Gazeta Olsztyńska"