Urzędnicy ustalili nowe obowiązki dla wszystkich producentów energii
W 2018 roku tzw. obowiązek OZE wyniesie 17,5, a w 2019 roku 18,5 procent – wynika z nowego rozporządzenia Ministerstwa Energii. Wzrostu jego poziomu chciała branża odnawialnych źródeł energii, banki i niektóre koncerny energetyczne.
Długo oczekiwane rozporządzenie ME ustala nową wysokość tzw. obowiązku OZE, obejmującego wszystkich producentów energii elektrycznej, którzy zgodnie z prawem polskim i unijnym muszą wytworzyć jej część ze źródeł odnawialnych.
W myśl rozporządzenia, „w sprawie zmiany wielkości udziału ilościowego sumy energii elektrycznej wynikającej z umorzonych świadectw pochodzenia potwierdzających wytworzenie energii elektrycznej z odnawialnych źródeł energii w latach 2018-2019”, obowiązek OZE w przyszłym roku wyniesie 17,5 procent, a za dwa lata – 18,5 proc.
URE podał terminy kolejnych aukcji. Najbliższa już we wrześniu
Dotyczy to wszystkich źródeł OZE z wyjątkiem biogazu rolniczego, dla którego ustalono stały poziom 0,5 procent. Łącznie obowiązek w 2018 r. wyniesie więc 18 procent, a w 2019 r. 19 procent.
Decyzja resortu oznacza, że w dwóch kolejnych latach producenci energii elektrycznej będą musieli przedstawić do umorzenia w Urzędzie Regulacji Energetyki większą liczbę świadectw pochodzenia.
Obecnie obowiązek OZE wynosi 15,4 procent dla zielonych certyfikatów i 0,6 procent dla certyfikatów błękitnych (obejmujących tylko produkcję biogazu rolniczego). ME wprowadziło go w 2016 r. obniżając wartość określoną w nowelizacji ustawy o OZE do 19,35 i 0,65 proc.
Wydając rozporządzenie ustalające obowiązek na najbliższe dwa lata ministerstwo poszło częściowo na rękę branży OZE, która w trakcie konsultacji projektu domagała się określenia jego poziomu na co najmniej jeden rok.
Energa najbardziej zyska na nowelizacji ustawy o OZE
Nie spełniło jednak postulatu podwyższenia go do 20 procent, czego chciały m.in. Polska Izba Energetyki Odnawialnej i Rozproszonej, Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej oraz działająca na południu Polski czeska grupa energetyczna CEZ, do której należą elektrownia Skawina i elektrociepłownia Chorzów.
Zwolennicy wyższego obowiązku argumentowali, że byłby to krok w kierunku normowania sytuacji na rynku zielonych certyfikatów pomagający w zmniejszeniu ich rekordowej nadpodaży. W połowie obecnego roku przekroczyła ona już 23,5 TWh. Rozwiązanie takie sugerował np. BOŚ Bank, który w swoim stanowisku wyraził obawy, czy poziom 17,5 procent okaże się wystarczający dla przywrócenia równowagi w latach 2020/2021.
Branża OZE liczy, że nowe rozporządzenie zwiększy popyt na świadectwa pochodzenia i spowoduje wzrost ceny zielonych certyfikatów na Towarowej Giełdzie Energii o przynajmniej kilkadziesiąt złotych, do poziomu 60-70 zł.