Łódzkie może zostać liderem w produkcji biogazu. Ale protestów nie brakuje
Realizacja programu "biogazownia w każdej gminie" przyniosłaby korzyści także rolnikom. Ale póki co wszystko idzie opornie.
Mija pięć lat od ogłoszenia przez rząd programu budowy biogazowni rolniczych w Polsce. Hasło "biogazownia w każdej gminie" brzmi dobrze, jednak jego realizacja jest daleka od planów - informuje "Dziennik Łódzki".
W Polsce funkcjonuje bowiem nieco ponad 50 biogazowni. W regionie łódzkim rozpoczęto kilkanaście procesów inwestycyjnych i władze województwa zamierzają rozruszać tę gałąź gospodarki.
Posłowie chcą poprawić sytuację biogazowni. Nowela ustawy o OZE
- Większość gmin ma warunki dla budowy biogazowni. Użytki rolne w Łódzkiem zajmują 71,5 proc. powierzchni, czyli niemal 1,2 miliona hektarów. Jest zatem wiele możliwości zagospodarowania "skutków ubocznych" produkcji rolniczej. To potencjał, który należy wykorzystywać - przekonuje Witold Stępień, marszałek województwa.
Lokalne społeczności często jednak dostrzegają w biogazowniach same zagrożenia, co rodzi protesty. - Nie chcemy, by nam śmierdziało pod domami - pomstowali na przykład mieszkańcy Jeżowa. Marszałek Stępień w rozmowie z dziennikiem mówi, że potrzebne są działania informacyjne na temat biogazowni, ich oddziaływania na środowisko i możliwości pozyskiwania środków.
Samorząd wojewódzki może pomóc w budowie biogazowni ze swojej puli funduszy unijnych albo wesprzeć starania o dotacje z programów krajowych. Dla przykładu na instalację w Sobawinach koło Opoczna, wykorzystującą odpady poubojowe, województwo przekazało 6 mln zł. Biogazownia w Konopnicy w powiecie rawskim, gdzie przetwarza się kiszonkę z kukurydzy, otrzymała 18 mln zł z Funduszu Spójności.