Biogazownie szansą dla wsi? Przepisy muszą zachęcać do inwestycji
Małym odnawialnym źródłom energii nie sprzyja prawo i wydają się być w odwrocie. Znowelizowana po raz kolejny ustawa o OZE jest bowiem korzystna dla dużych koncernów energetycznych. Na jakie OZE powinna zatem postawić wieś?
Alina Kowalczyk-Juśko z Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie w rozmowie z Polskim Radiem przekonuje, że zwłaszcza na terenach wiejskich powinny intensywniej niż obecnie powstawać biogazownie. By tak się działo potrzebne jest jednak stabilne prawo.
Z biogazowni popłynie ciepło do ekologicznej sieci. Unia sporo dopłaci
Ekspertka wyjaśnia, że misją odnawialnych źródeł energii jest ochrona środowiska, dywersyfikacja źródeł energii oraz ograniczanie wydobycia kopalin. Tymczasem przy obecnych relacjach cen OZE - również biogazownie - nie dopinają się finansowo.
Dlatego wsparcie nie jest stabilne, co jest głównym hamulcem rozwoju tych technologii. - Biogazownie nie muszą powstawać tylko w dużych gospodarstwach, ale w bardzo różnej skali - od kilkudziesięciu kilowatów energii po kilka megawatów - przekonuje naukowiec.
Dlatego mogą pojawiać już w kilkudziesięciu hektarowych gospodarstwach, a nawet bez hektarów, ale przy określonej produkcji - np. drobiu, którego odchody są doskonałym substratem dla biogazowni. Kowalczyk-Juśko wyjaśnia na antenie rozgłośni, że nowe biogazownie, jeśli będą chciały skorzystać ze wsparcia, to muszą przystępować do aukcji i przetargów na zakup wyprodukowanej energii.
- Dla biogazowni system aukcyjny nie jest dobry - jest korzystny przy energii wiatrowej czy słonecznej, gdzie mamy do czynienia z kosztami inwestycyjnymi, a później użytkowanie jest tanie. A biogazownie cały czas generują koszty. Dlatego system aukcyjny gwarantujący cenę energii przez 15 lat nie sprawdzi się w przypadku biogazowni. To tak jakby rolnik deklarował, że przez najbliższe 15 lat będzie sprzedawał po tej samej cenie np. mleko czy świnie - wyjaśnia ekspertka.
źródło: Polskie Radio