Susza spustoszyła sady. Producenci liczą straty
Jabłonie pozbawione deszczu nie obrodziły i 70 procent owoców nadaje się tylko do przerobu na soki i dżemy. W Małopolsce gminne komisje rozpoczynają szacowanie strat, a sadownicy liczą na odszkodowania.
Sądeccy sadownicy mówią o prawdziwej klęsce. Z powodu suszy owoce nie wyrosły i nadają się jedynie na soki i dżemy. Jak informuje "Gazeta Krakowska" małopolscy producenci załamują ręce, bo do dziś nie wiedzą, czy mogą liczyć na pomoc ze strony państwa.
Związek Sadowników liczy straty. Będą bardzo duże
Wiele obiecują sobie po rozpoczynających się właśnie pracach gminnych komisji, które mają oszacować straty w sadach. - Nadal jednak nie wiemy, czy za tymi szacunkami pójdą jakiekolwiek pieniądze na odszkodowania - mówi dziennikowi Jan Dziedzina, wójt Łącka.
Najpierw właścicielom sadów dało się we znaki rosyjskie embargo na owoce i warzywa. Teraz nie sprzyja im pogoda. - W marcu ceny owoców drastycznie spadły z powodu rosyjskich restrykcji. Teraz cena jest dobra, ale cóż z tego, skoro jabłka nie nadają się do konsumpcji tylko na przeciery i dżemy - mówi Andrzej Gasparski sadownik z Podegrodzia.
- Owoce są małe, większość nawet nie osiągnęła siedmiu i pół centymetra średnicy, a to minimalna wielkość, jakiej oczekują sklepy sieciowe, do których trafiają łąckie jabłka - dodaje.
Sadownicy nie ukrywają, że tej bardzo trudnej sytuacji liczą na rządowe wsparcie...