Sadownicy protestowali przed siedzibą właściciela Biedronki
W innych krajach sadownicy ustalają z sieciami handlowymi strategię. W Polsce ceny są dostawcom narzucane. Sprzedajemy owoce poniżej kosztów produkcji, żeby przetrwać - mówił Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP przed siedzibą Jeronimo Martins Polska, właściciela sieci Biedronka.
Przy ul. Dolnej w Warszawie protestowało czterech przedstawicieli Związku. - W tym najtrudniejszym dla nas momencie, jakim jest okres zbioru owoców, z powodu braku pracowników, nie ma nas tak dużo - wyjaśnił szef ZS RP Mirosław Maliszewski, który protest nazwał symbolicznym.
Sadownicy z niepokojem patrzą na Białoruś. Będzie problem z eksportem?
- W tym roku obserwujemy bardzo niepokojące zjawisko. Z tygodnia na tydzień bardzo drastycznie spadają ceny jabłek dla producentów, czyli dla tych, którzy dostarczają owoce do różnych odbiorców, szczególnie do sieci hipermarketów. Zdarzało się, że cena spadała o 50 groszy w ujęciu tygodniowym. Mamy sygnały, że będzie spadała dalej. To absolutnie nie idzie w korelacji z cenami produktów dla konsumenta, bo on za jabłka płaci tyle samo co kilka tygodni temu, albo niewiele mniej. Widzimy zjawisko wykorzystywania monopolistycznej pozycji na rynku niektórych sieci handlowych - powiedział Maliszewski.
Według sadowników Biedronka odgrywa jedną z ważniejszych ról na tym rynku i jest to - według nich - rola negatywna.
Prezes ZS RP przekazał mediom, że cena dla sadownika to jest około 1 zł za kilogram, a wyprodukowanie kilograma średniej jakości jabłek to koszt 1,20-1,30 zł, a jabłka doskonałej jakości zdecydowanie wyższy.
Według niego, Biedronka sprzedając te same jabłka po 4,99 zł (cena odmiany lobo z czwartku), czerpie nadmierne korzyści, a sadownicy zaczynają pomału bankrutować.
Podaż jabłek będzie rosła, a ceny powinny spadać
Maliszewski powiedział, że w tym roku koszt wyprodukowania jabłek jest wyższy niż w poprzednim sezonie, ze względu na brak rąk do pracy, a w związku z tym konieczność rywalizacji o pracowników, co przekłada się na wyższą kwotę za godzinę pracy w sadzie.
- Protestujemy nie dlatego, że chcemy uzyskiwać za owoce jakieś kosmiczne ceny, tylko chcemy produkować dla Polski i dla Polaków oraz na eksport owoce doskonałej jakości i być głównym dostawcą na rynki hurtowe, ale musimy za nie uzyskać relatywnie dobrą cenę. Nie możemy dopuścić, żebyśmy byli traktowani jak dostarczyciele bardzo taniego produktu, a zupełnie ktoś inny na tym produkcie nadmiernie zarabiał - podkreślał prezes związku.
Według sadowników, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta tylko przygląda się temu zjawisku i nie reaguje, w związku z tym Związek Sadowników RP złożył też pisemny protest w UOKiK.
- Jeżeli sieci nie podejmą z nami rozmów, to będziemy wykorzystywać kolejne działania. Bierzemy pod uwagę bunt dostawców, bo tak złej sytuacji z sieciami handlowymi, jak w tym sezonie, jeszcze nigdy nie było - oświadczył.
Jabłek będzie więcej, gruszek mniej
"Jesteśmy głęboko zdumieni zaistniałą sytuacją oraz wyborem miejsca protestu przez Związek. Tym bardziej, że nasza strategia opiera się na budowaniu wieloletnich partnerstw z polskimi dostawcami. Jednym z głównych filarów tej strategii jest stała obecność polskich jabłek przez cały rok w ofercie naszej sieci" - przekazał Dział Prasowy sieci Biedronka.
W oświadczeniu przedstawiciele sieci podkreślają, że polskie jabłka stanowiły w ubiegłym roku 98 proc. ich oferty.
"Głęboko wierzymy, że zarówno my, jak i producenci, działamy w tym samym nadrzędnym celu, jakim jest sprostanie oczekiwaniom milionom polskich klientów, zarówno dotyczącym cen, jak i jakości produktów" - przekazała Biedronka.
- Krok po kroku w zakresie doboru odmian, nawożenia i ochrony. Zamów prenumeratę miesięcznika "Nowoczesna Uprawa" już teraz