Len w redlicach
Interesującą alternatywą dla rzepaku na słabsze stanowiska wśród upraw oleistych jest len. Postanowiliśmy przyjrzeć się, jak przebiega siew nasion tej rośliny na przykładzie maszyny Pronto 6 AS niemieckiej marki Horsch.
Sprawdziliśmy to w Książ-Rolu z Książa Wielkopolskiego koło Śremu. To jeden z zakładów rolnych, należący do grupy Top Farms z Poznania, która gospodaruje w Polsce na imponującym areale około 30 tys. ha.
Pierwszy pokaz w Polsce – Horsch Cultro 12 TC
Z wózkiem transportowym
Jedną z maszyn pracujących na polach Książ-Rolu jest pochodzący z 2009 r. agregat uprawowo-siewny Horsch Pronto 6 AS. Jego szerokość robocza to 6 m,
zaś transportowa 2,95 m. Warto zauważyć, że jest to mniej popularna w naszym kraju i droższa wersja liczącej sześć odmian maszyny z linii Pronto. Od dominującego w Polsce typu DC odróżnia ją przede wszystkim obecność osobnego podwozia jezdnego oraz budowa modułowa, która pozwala dość szybko wyczepić rampę do siewu rzędowego i zainstalować sekcję do siewu punktowego. Przyjrzyjmy się jednak najpierw konstrukcji tej maszyny od przodu.
Cykl roboczy w agregacie Top Farmsu rozpoczyna zasadniczy segment doprawiający w postaci brony talerzowej. W opcji istnieje możliwość jego poprzedzenia: spulchniaczami śladów kół ciągnika, wałem oponowym w wersji pełnej lub międzyosiowej oraz włóką łopatkową. Karbowane talerze brony mają średnicę 46 cm. To typowy rozmiar w tego typu maszynach. Talerze są zamocowane do belek parami za pomocą jednego wspornika i jednej obejmy z gumowymi wałkami, które pełnią rolę: amortyzatora, bezpiecznika przeciążeniowego i układu kopiowania terenu. Takie rozwiązanie daje większy prześwit pomiędzy mocowaniami i zmniejsza tym samym ryzyko zapychania się sekcji doprawiającej. Horsch nie oferuje obecnie żadnego alternatywnego biernego zespołu do przygotowania łoża siewnego, np. minimalnie ingerujących w glebę talerzy falistych.
Uprawa gleby z systemem redlic HORSCH
Hydraulicznie sterowany mechanizm równoległoboczny pozwala precyzyjnie i równomiernie dla obu rzędów zmieniać głębokość pracy dysków. Parametr ten możemy wygodnie monitorować z ciągnika poprzez lusterka wsteczne bądź tylną szybę dzięki czytelnej skali na przedniej ścianie skrzyni nasiennej. Przypominamy, że widoczne cyfry są jedynie liczbami poglądowymi, a nie wartościami wyrażonymi w centymetrach. Warto dodać, że producent alternatywnie do spulchniaczy śladów kół ciągnika oferuje niezależną czterostopniową regulację wybranych par talerzy, a ściślej możliwość ich nieco głębszego ustawienia względem pozostałych. Takiego wyposażenia nie ma maszyna pracująca pod Książem Wielkopolskim.
Kontrowersyjny wał oponowy
Za talerzówką agregatu w Top Farmsie biegnie wał oponowy. Za dopłatą może on być poprzedzony włóką łopatkową bądź szyną z jednotarczowymi redlicami nawozowymi. Druga z opcji wymaga jednak dodatkowo większego podwójnego zbiornika, dzielonego na materiał siewny i odżywcze granule. Wał oponowy w maszynach z rodziny Pronto budzi wiele kontrowersji. Na przekór krytyce jednak spisuje się on bez zarzutu. Wał składa się z umieszczonych w jednej linii, na wspólnej osi kół o niezbyt imponującej szerokości 19 cm i dość małej średnicy 78 cm.
Horsch Focus z redlicą dłutową TurboEdge
Zdecydowana większość producentów tego typu maszyn stosuje większe ogumienie i tzw. offset. Ma on zapewnić efekt samooczyszczania i lepszą stabilizację pracy. Warto jednak zwrócić uwagę, że między kołami wału w Horschu są spore 10-centymetrowe przerwy, które pozwalają ziemi i resztkom roślinnym swobodnie uciec, a nie spychać je pod sąsiednie tylne opony. W wyniku tego tworzą się niewielkie redliny, a wtórne zagęszczanie roli ma charakter pasowy. To jednak nie mankament, a celowe działanie producenta. Horsch zapewnia, że redlice siewne, nawet na niewielkich łukach, biegną po wyrównanej i skonsolidowanej glebie. Jeśli jednak wyjątkowo zależy nam na pełnym niwelowaniu powierzchni, to za dopłatą montowane są z tyłu tzw. hokeje, czyli rozgarniacze zębowe.
Patrząc czysto fizycznie na parametry wału oponowego w Pronto, trudno spodziewać się po nim dobrej nośności. Mała powierzchnia styku z podłożem nie wróży niczego dobrego. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że maszyny te są stosunkowo lekkie. Agregat Książ-Rolu w konfiguracji do siewu rzędowego waży na pusto 7,85 t. To o 1,35 t więcej względem tej samej szerokości modelu w odmianie DC. Masa własna wielu sześciometrowych maszyn tego typu na rynku przekracza 10 t.
Horsch Cura ST, czyli brona-zgrzebło z regulacją docisku prętów
Przede wszystkim jednak rozmawialiśmy z kilkoma nie polecanymi przez producenta użytkownikami siewników Pronto i żaden z nich nie narzekał na nośność wału. Niektórzy wspomnieli o lgnięciu opon w mokrym podłożu. Jak sami jednak przyznają, były to warunki, w których po prostu nie powinno się wjeżdżać na pole i siać. Warto zauważyć, że Horsch często, choć z niewiadomych przyczyn nie zawsze, stosuje ogumienie doprawiające z odwróconym bieżnikiem jodełkowym, który stwarza mniejsze opory toczenia. Na przekór skromnym parametrom wału oponowego, w niezależnym teście, sześciometrowe Pronto typu DC wykazało najmniejsze zapotrzebowanie na siłę uciągu spośród ośmiu podobnej budowy maszyn różnych producentów.
Sposób na kamienie
Trakcja to jednak nie wszystko. Agregaty w wariancie DC znane są ze stosowania opon wypełnionych powietrzem bądź pianką poliuretanową. To oryginalne rozwiązanie wśród producentów siewników. Pianka daje większy nacisk sekcji wału na podłoże oraz eliminuje ryzyko utracenia właściwości ugniatających wskutek przebicia i utraty powietrza. W Pronto typu AS dostępne są jednak jedynie koła pneumatyczne. Do przebicia dochodzi bowiem na ogół w transporcie, a pracująca w Top Farmsie maszyna nie korzysta z wału do jazdy po drogach. Offsetowe ustawienie kół ma na celu ograniczyć ryzyko zakleszczania się kamieni i uszkodzenia felgi. Horsch ma na to inną odpowiedź. To po pierwsze duże prześwity między oponami, a po drugie wsunięte pomiędzy koła specjalne wsporniki, których jednym z zadań jest strącenie ewentualnie zakleszczonych kamieni.
Idąc od przodu do tyłu maszyny zapomnieliśmy o ulokowanym przez wałem wózku jezdnym. Nie jest on jednak zespołem roboczym, a jedynie transportowym i do pokonywania uwroci. Czy aby na pewno? Zasadniczo tak, bo w trakcie siewu znajduje się on w powietrzu. Według instrukcji obsługi jednak, możemy awaryjnie się nim posiłkować, gdyby maszyna zaczęła grzęznąć w wilgotnym gruncie. Wprawdzie należy się wtedy liczyć z nieco bardziej zróżnicowanym stopniem ugniecenia gleby na szerokości roboczej. Po pierwsze jednak, wózek ma z rozsądkiem odciążyć wał oponowy, a nie go zastąpić. Po drugie, trzeba pochwalić Horscha za podwozie transportowe, bo ewidentnie na nim nie oszczędzał.
Potężne koła mają niskoprofilowe ogumienie marki Trelleborg o szerokości 80 cm i średnicy osadzenia felgi 26,5 cala. Alternatywnie dostępne są też po dwie węższe opony na każdą ze stron. Obecność odrębnego wózka jezdnego wydłuża maszynę o 1,7 m w porównaniu do wersji DC. Jak ocenia mający doświadczenie w obsłudze obu typów siewnika Pronto operator, komfort jazdy transportowej AS-em jest wyraźnie wyższy. Maszyna z Książ-Rolu pokonuje szosą nawet ponad 50-kilometrowe odległości.
Bezoffsetowe redlice siewne
Za wałem oponowym znajdują się zamocowane do kwadratowej belki za pomocą gumowych wałków dwutarczowe redlice TurboDisc. Podziałka między nimi jest stała i wynosi 15 cm. W celu redukcji utrudnień w przepływie masy są one rozstawione w dwóch rzędach. Warto podkreślić, że gumowe amortyzatory mają zróżnicowaną długość i charakterystykę dla pierwszego oraz drugiego szeregu redlic. Powinno być to standardem, a niestety nie wszyscy renomowani producenci mogą się tym pochwalić. Redlice TurboDisc zbudowane są z dwóch tarcz bez przesunięcia wzdłużnego o średnicy 34 cm.
Dzięki temu gleba nacinana jest jedną krawędzią, a to ma zapewnić czystą szczelinę przed odłożeniem nasion. Między tarczami widoczny jest elastyczny język. Jego zadaniem jest wciskanie materiału siewnego w bruzdę. W ten sposób wszystkie nasiona powinny mieć dobry kontakt z glebą, czyli korzystać z dobrodziejstw podsiąkania. Minusem tarcz redlicy w jednej linii jest konieczność ich dosuwania do siebie w miarę zużycia. W tym celu należy stopniowo wyjmować podkładki przy oprawach łożysk.
Na każde koło wału przypadają dwie redlice. Głębokość ich pracy regulowana jest za pomocą klipsów aluminiowych nakładanych na tłoczysko centralnego siłownika hydraulicznego, który pełni rolę łącznika górnego w układzie zawieszenia wymiennych modułów i przechyla wzdłużnie całą ramą szyny siewnej. Parametr ten możemy ponadto dostrajać poprzez obrót kółka kopiującego po poluzowaniu zacisku śrubowego.
Czynności te wykonuje się w praktyce bardzo rzadko, bo wymaga powtórzenia jej przy każdej z 40 redlic. Poza regulacją głębokości roboczej bruzdowników, nastawie podlega także ich docisk do podłoża. Do tego zadania służą w maszynie z Książ-Rolu wrzeciona śrubowe zakończone korbami. Niemiecki producent ze Schwandorfu wykorzystuje w tym celu zmianę naprężenia gumowych amortyzatorów. Napór jednostkowy redlic na glebę ustawiany jest w zakresie 5-120 kG. Za dopłatą regulacja docisku może być zdalna przy pomocy hydrauliki.
Każda redlica połączona jest z ogumioną rolką kopiująco-dogniatającą o średnicy 32 i szerokości 5 cm, a co druga z zamykającym cały cykl roboczy zgrzebłem, którego zadaniem jest utworzyć na samym wierzchu luźną warstwę gleby. Horsch zamiennie na życzenie proponuje kółka dociskowe o szerokości 7,5 bądź 10 cm. Top Farms z tej opcji nie skorzystał. Prawdę powiedziawszy, zagarniacz palcowy nie zawsze jest ostatnim ogniwem, ponieważ w maszynie z Książ-Rolu cyklicznie do akcji wkraczają talerzowe znaczniki ścieżek przedwschodowych.
Nasiona ze smukłego zbiornika o pojemności 3500 l transportowane i rozdzielane są pneumatycznie. Do wytwarzania strumienia powietrza w Pronto służy napędzany hydrostatycznie wentylator. Na przedniej ścianie zbiornika umieszczone są dwa manometry. Jeden z nich pozwala na bieżąco kontrolować ciśnienie w układzie swobodnego spływu oleju z hydromotora dmuchawy. Drugi manometr związany jest z wykorzystującym akumulator hydrauliczny obwodem składania ramy maszyny do transportu. Wydatek strumienia powietrza przy agregacie pracującym pod Książem Wielkopolskim regulujemy przepływem oleju w ciągniku.
Sercem maszyny jest elektrycznie napędzany i regulowany aparat wysiewający. Za dobór normy wysiewu poza obrotami wałka odpowiedzialne są także wymienne bębny dozujące. W podstawowym pakiecie są cztery rodzaje, ale na specjalne życzenie paleta składa się aż z 14 typów, różniących się głównie wydatkiem jednostkowym, ale też kształtem oraz ułożeniem przegród wygarniających. Na wyposażeniu maszyny Top Farmu jest sześć wałków i jak się dowiedzieliśmy, wszystkie z nich są wykorzystywane. Zmiany szybkości jazdy zestawu wykrywane są przez radar, którego wskazania służą do korekcji prędkości obrotowej aparatu wysiewającego.
Kalibracja dawki jest bardzo prosta i wygodna. W komplecie z maszyną znajdują się waga, worek oraz zaczep dla wagi. Po odchyleniu klapki pod kanałem przepływu powietrza na wysokości dozownika wystarczy umieścić pojemnik, włączyć silnik aparatu wysiewającego przełącznikiem przy zbiorniku, zważyć zawartość worka i wprowadzić ciężar do terminala.
Trzy opcje na połówkę
Nasiona z dozownika dystrybuowane są do rozdzielacza wyposażonego na wszystkich wylotach w czujniki kontroli przepływu oraz na wybranych w zawory elektromagnetyczne do załączania ścieżek technologicznych. W maszynie Książ-Rolu na każdy ślad koła ciągnika wyłączane są po dwie sekcje. Zabiegi pielęgnacyjne oraz nawożenie wykonywane są sprzętem o szerokości roboczej 36 m, co wskazywałoby na potrzebę rozpoczynania pracy połową siewnika. W tej maszynie wymaga to ręcznego żmudnego zaślepienia 20 wyjść z głowicy gumowymi zatyczkami. Za dopłatą dostępna jest obracalna pokrywa dystrybutora, która z jednej strony ma łopatkę kierującą. Jeszcze wygodniejszym rozwiązaniem jest zdalne wyłączanie połowy siewnika, ale to wymaga jego zamówienia z dwoma rozdzielaczami i elektrycznego przełączania zwrotnicy.
Minimalne zapotrzebowanie na moc dla Pronto 6 AS to 180 KM. Agregat ze stajni Horscha w Książ-Rolu sprzęgnięty został z ważącym około 14 t ciągnikiem John Deere 8330. Jego moc znamionowa wynosi 270, zaś maksymalna 290 KM.
Na uwagę zasługuje dbałość spółki Top Farms o ograniczanie nacisku na glebę. Koń pociągowy z logo skaczącego jelenia ma ogumienie bliźniacze, a wszystkie cztery opony charakteryzują się rozmiarem 710/70R42 marki Michelin. Horsch wykorzystuje z ciągnika: dolne ramiona TUZ-u, trzy pary hydrauliki zewnętrznej i gniazdo wolnego spływu, elektryczne przyłącze oświetleniowe oraz bieguny akumulatora do zasilania komputera pokładowego DrillManager. Zapotrzebowanie maszyny na olej to co najmniej 25 l/min. Dla dysponującego maksymalnym wydatkiem wielotłoczkowej pompy hydraulicznej wynoszącym 167 l/min John Deere’a nie stanowi to żadnego wyzwania.
Dawka wysiewu 64 kg/ha
Przypomnijmy, że Pronto typu AS wyróżnia się częścią bazową z szybkowymiennymi tylnymi segmentami. Z doświadczenia operatora wynika, że kompletny demontaż szyny do siewu rzędowego wraz z wałem oponowym i założenie siewnika punktowego zajmuje trzem osobom około godziny. Sprzęg mechaniczny ma postać znanego z ciągników trzypunktowego układu zawieszenia. Przy nim zauważymy panel gniazdowy do podłączania hydrauliki i elektryki. W Top Farmsie za segment do siewu punktowego służy ośmiorzędowy Horsch Maestro i jest on używany do odkładania nasion kukurydzy. Jak zapewnia producent ze Schwandorfu, można zamontować maszynę dowolnej marki, lecz stopień integracji będzie wówczas mniejszy.
Podczas naszej wizyty w drugiej połowie kwietnia agregat Pronto 6 AS wysiewał nasiona lnu na bezorkowo głęboko spulchnionym stanowisku z przewagą zakamienionej lekkiej gleby na głębokość 2,5-3 cm w dawce 64 kg/ha. Do tego celu został wykorzystany wałek połówkowy o wydatku jednostkowym 170 cm3/obr. Spisał się w tej roli bardzo dobrze. Talerze doprawiające pracowały na głębokości 6-7 cm. Dmuchawę wkręcono na 3500 obr./min. Zestaw poruszał się z prędkością 10-11 km/h, co dawało wydajność ciągłą 6-6,5 ha/h.
Mógłby szybciej, ale operator wyznaje zasadę, że nigdy nie przekracza tej granicy. Silnik pracował w przedziale 1700-1950 obr./min, zaś zużycie paliwa wahało się zwykle w zakresie 5-7 l/ha.
Zmienność glebowa była niewielka, ale teren był nieco pofałdowany. Znaczniki śladu nie pracowały, a za prowadzenie ciągnika z siewnikiem w zagonie odpowiadał system równoległej jazdy automatycznej w oparciu o nawigację satelitarną z sygnałem korekcyjnym SF3 marki John Deere.
Warto dodać, że wzięta pod lupę maszyna poza lnem mierzy się z rzędowym odkładaniem nasion ozimin: rzepaku, pszenicy zwyczajnej, pszenżyta oraz pszenicy orkisz, a także lucerny i facelii. Na swoim koncie ma już obsianych ponad 20 tys. ha, zarówno po orce, jak i w technologiach bezpłużnych.
- Artykuł ukazał się w "Rolniczym Przeglądzie Technicznym". ZAPRENUMERUJ