Załadunek wysokoburtowych pojazdów ciężarowych to wyzwanie, któremu tradycyjny ładowacz czołowy do ciągnika o mocy rzędu 100 KM nie jest w stanie sprostać. Rozwiązaniem tego problemu jest narzędzie z wysuwanym teleskopowo ramieniem.
Dedykowane dla rolnictwa naczepy ciężarowe mają krawędź burt sięgającą 3,5 m, a czasem więcej. Z myślą o załadunku takich środków transportu trzeba nastawić się na zakup ładowarki teleskopowej lub standardowego ładowacza czołowego przeznaczonego dla ciągnika o mocy przynajmniej 200 KM. Ani jeden, ani drugi taki wariant nie wchodzi jednak w rachubę w gospodarstwie o powierzchni 30 ha. Na takim areale produkcję prowadzi Marcin Urbaniak z Nowej Wsi Królewskiej koło Wrześni.
Nową linię ładowaczy czołowych serii R zaprojektowano do ciągników John Deere Euro IV, ale będzie również kompatybilna ze starszymi modelami Euro IIIA i IIIB. Nowe ładowacze czołowe zastąpią aktualne modele John Deere z serii H....
Zwykły ładowacz nie wystarczy
W jego gospodarstwie ciągnikiem przeznaczonym do założenia mu ładowacza czołowego był John Deere 5080M o mocy znamionowej 76 KM. W tej klasie wielkości sztywne jednoczęściowe wysięgniki zagranicznych producentów dysponują wysokością unoszenia do 4 m, liczoną do punktu obrotu osprzętu. Wartość ta jednak jest mało praktyczna, jeśli nie jesteśmy w stanie przechylić całej łyżki bądź krokodyla poza krawędzią burty. Taka sytuacja bardzo często ma miejsce przy tradycyjnym ładowaczu czołowym pracującym na maksymalnym unosie. Należy wówczas brać pod uwagę wysokość podnoszenia do spodu osprzętu w położeniu poziomym oraz do dolnej krawędzi w pozycji maksymalnego pochylenia. Te parametry u czołowych producentów ładowaczy dedykowanych do ciągnika Marcina Urbaniaka nie przekraczają odpowiednio 3,75 i 3,30 m. Dalsze rozważania, która wielkość jest bardziej istotna, zależą głównie od rodzaju i stanu materiału oraz jego kąta usypu. Z pewnością jednak rolnik z Nowej Wsi Królewskiej nie byłby w stanie napełnić największej biorącej udział w odbiorze płodów rolnych naczepy o wysokości załadunku 3,8 m.
Marcin Urbaniak zdecydował się zatem na zakup teleskopowego ładowacza czołowego, którego jedynym producentem w naszym kraju jest firma Emplex ze Słupcy koło Wrześni. Takiego narzędzia nie znajdziemy także w ofercie znanych zagranicznych producentów. Mniej popularne firmy spoza Europy wprawdzie próbowały swoich sił z wysięgnikiem teleskopowym, ale konstrukcje te nie trafiły nigdy seryjnie na taśmę montażową. Emplex rozpoczął produkcję ładowaczy czołowych z wysuwanymi ramionami w 2010 r. Andrzej Owczarzak, szef firmy, nawet nie myśli o zaprzestaniu ich montażu, ponieważ cieszą się one bardzo dużym zainteresowaniem i sprzedają się niczym świeże bułeczki.
Cztery sekcje robocze
Za ładowacz czołowy Emplex typu LT 2,1-4,7 P rolnik spod Wrześni zapłacił 30 000 zł netto. W koszt wliczone są także: rama wsporcza dla wysięgnika, osprzęt oraz wykonana przez firmową ekipę zabudowa na ciągniku. Ładowacz ten współpracuje z dwiema łyżkami objętościowymi, widłami do obornika oraz stelażem wraz z montowanymi do niego zębami paletowymi i alternatywnie wkręcanymi szpikulcami do bel. Wszystkie narzędzia poza krokodylem pochodzą ze stajni Emplex i są łączone z ramionami poprzez znormalizowaną ramkę euro z automatycznym ryglowaniem poprzez zaparcie osprzętu na siebie. Zestaw ten został zakupiony w styczniu 2011 r. i po niespełna trzyletnim użytkowaniu ma na swoim koncie ponad 500 mth.
Przeznaczony pod ładowacz ciągnik John Deere 5080M ma tzw. konstrukcję półramową. Takie rozwiązanie upraszcza montaż konsoli wsporczej dla wysięgnika. Powiązana jest ona z podłużnicami traktora za pomocą 14 śrub, po siedem z jednej strony. Dodatkowo oba słupki konsoli łączą się u dołu ze sobą belką usztywniającą. Wysięgnik przymocowany jest do wsporników mieszanym systemem najazdowo-przekładkowym. Podpinanie ramion do ciągnika zajmuje Marcinowi Urbaniakowi 10-15 min. To wprawdzie znacznie dłuższy czas montażu w porównaniu do czołowych firm zachodnich, ale można go wyraźnie skrócić, stosując pojedyncze szybkozłącze do hydrauliki. Rolnik z Nowej Wsi Królewskiej zdecydował się jednak na węże wkręcane pojedynczo, a jest ich aż osiem. Wysięgnik zdejmowany jest bowiem tylko raz w roku na czas żniw. Ciągnik wykorzystywany jest wówczas do pracy z prasą zwijającą przy zbiorze słomy. Dopiero po wykonaniu tego zadania ładowacz jest z powrotem zakładany do traktora, po czym służy do zwożenia bel.