Ursus C-385 - hałasował z daleka
Pracując tym niemłodym już ciągnikiem, nie można wymagać dużego komfortu. Nie mniej jednak zastosowano w nim pewne rozwiązanie, które pozwala na łagodniejsze pokonywanie mniejszych nierówności terenu. Nie jest to miękki fotel, ani klimatyzacja, ale zawieszenie amortyzowane, a dokładniej amortyzowane zwrotnice.
Dzięki sprężynie i gumowemu odbojnikowi umieszczonym w stalowej „puszce”, drgania nie są przenoszone na inne elementy układu jezdnego - belkę, drążki, aż w końcu na koło kierownicy. Dlatego operator nie jest poddawany z tego tytułu oddziaływaniu wibracji, co mogłoby powodować szybsze zmęczenie. Poza tym trwałość poszczególnych elementów układu jezdnego jest większa.
Jak każdy układ w ciągniku także i ten wymaga nieco uwagi. Do najczęstszych usterek, wynikających zazwyczaj z zaniedbania obsługi, należy zaliczyć wyrobienie się małych bieżni łożysk tocznych (w zasadzie dość cienkich pierścieni), dzięki którym oś zwrotnicy może swobodnie się obracać. Kolejną z pospolitych usterek jest zbyt duży luz na mosiężnych tulejkach, utrzymujących oś zwrotnicy w obudowie. Kończy się to ich wypadaniem, a wtedy z daleka słychać jak drogą podąża ciągnik z wybitymi tulejami amortyzatorów.
Skoro stuka – do warsztatu
Takimi właśnie usterkami charakteryzowało się przednie zawieszenie ciągnika C-385, przyprowadzonego do naprawy fachowcom. Jego amortyzatory prawie wcale nie miały już gumowych osłon zabezpieczających tuleje oraz wnętrze amortyzatora przed piaskiem i kurzem. Poza tym tuleje były tak cienkie, że wręcz same wypadły z obudowy. Ponadto ośka zwrotnicy była znacznie wypracowana, przez co obijała się o obudowę wybijając ją do rozmiaru nie pozwalającego zastosować zestawu nowych tulejek. Gdyby udało się jedynie w ten sposób naprawić całą usterkę – obyłoby się bez przyjeżdżania do warsztatu. W tym przypadku jednak był to poważniejszy problem.