Nie ma planów w gminach, są protesty przeciwko fermom

Poleć
Udostępnij
Autor tekstu: (dk) | redakcja@agropolska.pl
03-04-2021,10:00 Aktualizacja: 04-04-2021,11:37
A A A

Mam nadzieję, że Polska nie zostanie krajem pasterskim, jakby niektórzy chcieli - rozpoczął wystąpienie na posiedzeniu sejmowej komisji rolnictwa Bogdan Konopka, główny lekarz weterynarii.

Odniósł się wówczas do kwestii podnoszonych podczas dyskusji o problemach wywołanych przez nadmierną koncentrację ferm wielkopowierzchniowych w poszczególnych regionach.

donosy na rolników, skargi na rolników, kontrole w gospodarstwach, arimr

Sypią się donosy i skargi na rolników. Gospodarze powoli tracą nerwy

Skargi i donosy na rolników trafiają do agencji rolnych, służb weterynaryjnych, na policję, a nawet do skarbówki. Przynajmniej po części, to "zasługa" mieszkańców miast, którzy osiedlili się na wsi. Zjawisko...

- Wszystkie skargi i przedstawiane przez państwa sprawy wynikają przede wszystkim z tego, że większość gmin w Polsce nie posiada planów zagospodarowania przestrzennego (…) W Dolnej Saksonii nowo powstające obiekty nie mogą znajdować się w odległości bliższej niż 500 metrów do 2 km, jeżeli chodzi o zachowanie bioasekuracji i rozprzestrzenianie chorób zakaźnych zwierząt. To jest zjawisko, które pozwala utrzymać w ryzach chorobę, jeżeli mamy taką odległość, a nie tak, że co działka, tak jak to mieliśmy np. czy przy ASF, czy przy grypie - mówił Bogdan Konopka.

Tłumaczył, iż "wybijanie" zwierząt to metoda zwalczania chorób, wykorzenienie wirusa. Jeżeli nie można leczyć i nie ma szczepionki, to jedynym sposobem jest właśnie zabicie, utylizacja, a później czyszczenie, mycie, dezynfekcja wstępna i ostateczna obiektów.

- Tak postępujemy. 71 małych gospodarstw, od 5 do 10, do 20, do 30 świń na Lubelszczyźnie i w województwie podkarpackim, dało nam 71 ognisk. Gdyby nie zostały wybite w gospodarstwach kontaktowych, to mielibyśmy 200 ognisk. To są metody działania potwierdzone badaniami naukowymi. Tutaj nie ma mądrych i mądrzejszych - opisywał Konopka.

protesty na podkarpaciu,  gmina Sanok, gmina Zagórz, Tomasz Matuszewski

Rolnicy nie chcą do miasta. Protestowali na traktorach

Mieszkańcy gminy Sanok i Zagórz (woj. podkarpackie) na czele z rolnikami nie zgadzają się na przyłączenie wiosek do miasta. Dali temu wyraz w proteście z wykorzystaniem traktorów. Organizatorzy podkreślali, że protest ma charakter...

Według niego, lokalizacja i plan zagospodarowania przestrzennego, odstęp ferm to są podstawy na przyszłość. A jeżeli plan oddziaływania na środowisko jest właściwie sporządzony, z zagospodarowaniem powstających odpadów, to "nie ma co szukać dziury w całym".

Zwłaszcza, że - jeśli chodzi o ekstensywność produkcji - na przykład w Holandii jest 200 sztuk bydła na 100 ha, a w Polsce niecałe 40 sztuk.

- Wieś bez zwierząt staje się po prostu martwa. W tej chwili możemy tak właśnie mówić i wnioskować, że to jest nieszczęście wielkich przedsięwzięć, ale temat jest oczywiście bardzo stary. Co najmniej od 20 lat są skargi, ponieważ upadały gospodarstwa, rolnicze spółdzielnie produkcyjne i sprzedawane były działki. W pozostałych budynkach inwentarskich ktoś odtwarzał produkcję zwierzęcą, więc tam powstawały wielkie problemy, skargi, że właśnie ludzie umierają lub chorują z powodu odoru, którego nikt nie jest w stanie zmierzyć, bo każdy ma swój subiektywny odbiór smrodu. Tak samo jak plaga owadów w warszawskim Wilanowie – nie ma produkcji zwierzęcej, a są muchy i takie komary, że naprawdę trzeba się zamykać. Sam tego doświadczyłem, będąc w okolicy - wskazywał główny lekarz weterynarii.

protest mieszkańców, ferma drobiu, budowa fermy, odory, blokowanie inwestycji

Mieszkańcy protestują przeciwko budowie fermy drobiu

Ferma kur na około 74 tys. sztuk drobiu miała powstać w miejscowości Czeremcha w woj. podlaskim. Jednak pomysł ten nie spodobał się okolicznym mieszkańcom, którzy postanowili zablokować inwestycję.   Przemysłowa ferma drobiu składająca...

Jak przekonywał, aby dzisiaj rolnik mógł być konkurencyjny w Europie, musi mieć odpowiednią produkcję zwierzęcą. Trudno zatem wrócić do kilku czy kilkudziesięciu sztuk bydła "pasących się pięknie na pastwisku i poprawiających polski krajobraz".

Szef weterynarii zaznaczał też, że podjęte zostały działania, które mają na celu obniżenie stosowania ilości antybiotyków. Ale to dzieje się też samoistnie z uwagi na koszty.

- Nie można korygować złego dobrostanu czy złych warunków antybiotykami, bo to się nie opłaca. W związku z tym rozpoczęliśmy ogromny program o nazwie Wetinfo. Będzie to elektroniczna książka leczenia zwierząt, elektroniczna recepta i cały szereg rozwiązań, dzienniki badania przed- i poubojowego w formie elektronicznej w większych rzeźniach. Także analiza danych co do stosowania antybiotyków po prostu spowoduje, że będziemy wiedzieć, gdzie i dlaczego w jednej fermie stosuje się np. 100 kg antybiotyków, a w drugiej w ogóle lub w minimalnej ilości. To już będzie sygnał do tego, aby pojąć odpowiednie działania - informował na koniec Bogdan Konopka.
 



Poleć
Udostępnij
Aktualne wydanie
Hoduj z głową świnie 6/2024

Hoduj z głową świnie:

-Choroba obrzękowa niejedno ma imię

-Białko paszowe - problem rzeczywisty czy wydumany?

-Remont stada własny lub z zakupu?

PRENUMERATA


 

Aktualne wydanie
Hoduj z głową bydło 6/2024

Hoduj z głową bydło:

-Czy i jak stosować aminokwasy chronione?

-Dlaczego wciąż przekarmiamy krowy białkiem?

-IBR, czyli wyzwanie dla nowoczesnych hodowców

PRENUMERATA