Hodowcy gęsi mogą ucierpieć z powodu restrykcji przeciwepidemicznych
Przed 11 listopada, czyli Dniem św. Marcina, kiedy w Niemczech tradycyjnie podaje się na stół gęsinę, tamtejsi hodowcy niepokoją się o ich sprzedaż w sytuacji, gdy z powodu pandemii zamknięto zakłady gastronomiczne.
W celebrowanie świątecznego zwyczaju mocno angażują się restauracje i wiejskie gospody, co zapewnia im znaczne okolicznościowe zyski. Skutki, jakie będzie miało dla niemieckiego rynku gęsi i gęsiny czasowe wyeliminowanie tych odbiorców, trudno na razie przewidzieć.
Gęsie tuszki dla każdego. I to zupełnie za darmo
Częściowym rozwiązaniem problemu mogłoby być zorganizowanie bezpośredniej sprzedaży u producentów czy też przesunięcie tradycyjnych uczt z 11 listopada na grudzień, kiedy to restrykcje mają już być złagodzone - uważa Dieter Oltmann, szef Dolnosaksońskiego Związku Gospodarki Drobiowej.
Rzecznik Niemieckiego Związku Gospodarki Drobiowej Florian przyznał, że pewnością istnieją takie gęsie fermy, które silnie odczują skutki ograniczeń w branży gastronomicznej, ale nie dotyczy to wszystkich hodowli.
Wiele z nich prowadzi detaliczną sprzedaż bezpośrednio u siebie lub na wiejskich targowiskach.
Jak zaznacza dpa, w odniesieniu do całości niemieckiego rolnictwa problem jest raczej niszowy. Według branżowych danych, udział krajowych producentów w rynku gęsi i gęsiny w Niemczech wynosi tylko 15-16 proc., a całą resztę zagospodarowali dostawcy z Europy Wschodniej.
- Książki warte polecenia: Sygnały brojlerów |Sygnały kur nieśnych