Rolnik odzyskał gospodarstwo. W sądzie nie krył wzruszenia
Sąd Apelacyjny w Gdańsku unieważnił przeniesienie własności gospodarstwa rolnego wartego 8 mln zł rolnika spod Gdyni na bratanka, który wprowadził go w błąd, a notariusz sporządził umowę. Wyrok jest prawomocny. Rolnik odzyska majątek.
73-letni Stanisława W. o odzyskanie majątku walczył blisko 6 lat. Utracił go, ponieważ został wprowadzony w błąd przez członka najbliższej rodziny. Po przepisaniu dorobku życia na bratanka gospodarz został jedynie z tysiącem złotych emerytury, nie mając nawet dachu nad głową.
Syndycy sprzedają majątki sadowników. Kupujących jednak nie widać
W 2011 r. rolnik przeniósł posiadanie ponad 6-hektarowego gospodarstwa rolnego leżącego na nadmorskich gruntach pod Gdynią na bratanka i jego żonę. Wszystko odbyło się na podstawie przepisów ustawy o ubezpieczeniu społecznym rolników.
- Przepisując u notariusza grunty na bratanka byłem przekonany, że chodzi o jedną działkę o pow. 2,1 tys. m kw., która miała być rozliczeniem za 40 tys. zł długu. Nie znam się na papierach i księgach wieczystych. Nie wiedziałem, że na nieuczciwego bratanka przepisuję majątek życia. Ufałem mu, bo cały czas powtarzał mi, że wszystko będzie dobrze - powiedział reporterowi PAP Stanisław W.
Bratanek był wielokrotnie karany, z kilkoma pobytami w więzieniu. Jak opowiadał krewnemu, "na mieście mówią, że za niespłacenie 40 tys. zł może mu grozić nawet utrata życia". 64-letni wówczas rolnik wystraszył się i przystał na propozycję bratanka, który obiecał, że za jedną 2,1 tys. m kw. działkę spłaci jego zadłużenie.
Po umowach zawartych w 2011 r. nowym właścicielem ponad 6 ha gruntów pod Gdynią został Rajmund W. i jego żona.
Dzieciom można swobodnie przekazać ziemię. Jest wyrok Sądu Najwyższego
Grunty są warte ok. 8 mln zł, bo mieszczą się blisko pasa nadmorskiego w okolicach Kosakowa (woj. pomorskie). Stanisław W. o tym, że został wprowadzony w błąd, dowiedział się dopiero w 2013 r. i złożył zawiadomienie do prokuratury, ale ta postępowanie umorzyła, bo uznała, że musiał wiedzieć, co robi.
W październiku 2014 r. Stanisław W. złożył pozew cywilny w trybie art. 189 kpc o ustalenie nieważności czynności przeprowadzonych przez notariusza, który dodatkowo w innej sprawie prowadzonej przez Prokuraturę Regionalną w Gdańsku ma postawione zarzuty ws. tzw. mafii mieszkaniowej.
Barbara Rączka-Sekścińska, przewodnicząca składu orzekającego Sądu Apelacyjnego w Gdańsku odczytała wyrok w tej sprawie. - Sąd ustala, że zawarta pomiędzy powodem, a pozwanymi w dniu 8 lipca 2011 r. umowa przeniesienia gospodarstwa rolnego położonego w Kosakowie i Kazimierzu (...), sporządzonego w formie aktu notarialnego (...) w kancelarii notarialnej (...) jest nieważna.
W podobny sposób sąd uznał, za nieważne umowy darowizn, które bratanek zawarł z żoną. Sąd Apelacyjny w uzasadnieniu podkreślił, że wszystkie umowy notarialne były od chwili ich zawarcia bezwzględnie nieważne.
Stanisław W. nie krył wzruszenia po werdykcie gdańskiego sądu. - Czy to oznacza, że nie będę musiał się wyprowadzać ze swoimi kurkami z gospodarki - dopytywał adwokat, wychodząc z gmachu sądu, bo nie mógł uwierzyć, że wygrał sprawę.
- Wiesz o ciekawym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym. Czekamy: redakcja@agropolska.pl