Wrze w Wodach Polskich. Pracownicy nie wiedzą, co ich czeka
- W tej firmie wrze - mówi o sytuacji w Państwowym Gospodarstwie Wodnym Wody Polskie Marcin Jaculewicz, przewodniczący zakładowej "Solidarności". W czwartek ma się odbyć spotkanie przedstawicieli pracowników z prezesem Przemysławem Dacą.
Wody Polskie realizują politykę zlewniową gospodarowania wodami na każdym poziomie, tzn. zlewni, regionu wodnego oraz dorzecza. W struktury nowego podmiotu zostały włączone Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej oraz regionalne zarządy gospodarki wodnej. Instytucja ma zatem istotny wpływ na rolnictwo.
Wody Polskie mają szefa. Minister postawił na doświadczenie
To będzie pierwsze spotkanie z nowym szefem firmy, który powołany został 17 stycznia. Dotychczas odbyła się tylko rozmowa telefoniczna. - Była sympatyczna, nie ma wrogości między nami, ale do tej pory nie otrzymaliśmy zaproszenia na spotkanie - mówi Jaculewicz w rozmowie z portalem portalkomunalny.pl
Związkowcy zaprosili więc prezesa do swojej siedziby, by omówić sprawy regulaminu pracy i wynagradzania, które do tej pory nie zostały uzgodnione. Przede wszystkim chodzi o umowy dla pracowników, wyznaczenie zakresu nowych obowiązków, bo obowiązujące nie przystają do obecnych realiów.
- Poza tym jest olbrzymia liczba wakatów, niewypełnionych miejsc, co wynika z bardzo źle przygotowanego regulaminu organizacyjnego Wód Polskich. Wielu pracowników na stanowiskach brakuje i w ten sposób jesteśmy sparaliżowani, ciężko się pracuje - mówi wprost szef "S".
Szyszko stawia na Kozę. Wody Polskie mają zacząć działać od nowego roku
W firmie panuje nerwowa atmosfera bowiem przesunięte zostały zwyczajowe terminy wypłat. Ale co najgorsze mniej więcej połowa pracowników ma umowy tylko do końca stycznia i wciąż nie wie, co dalej ich czeka. - W kadrach nie możemy uzyskać na ten temat informacji. Nawet nie wiemy, jaki jest stan zatrudnienia ani schemat organizacyjny przedsiębiorstwa - alarmuje Jaculewicz.
Prezes Daca w wywiadzie udzielonym portalowi portalkomunalny.pl mówił, że trwają prace nad zbilansowaniem liczby pracowników i budżetu Wód Polskich na ten rok i że po zakończeniu tych obliczeń będzie można przedstawić pracownikom nowe warunki zatrudnienia.
- Rozumiem pana prezesa i nie mam do niego pretensji, bo zastał straszny bałagan. Nie chciałbym być w jego roli, ale z drugiej strony pracownicy muszą dostać pieniądze i mieć pewność pracy. W tej firmie wrze - mówi szef "S".
Dodaje, że jeżeli nie będzie wynagrodzeń porównywalnych z obowiązującym na rynku pracy, to większość ludzi odejdzie. Wiele osób ma już podobno załatwioną inną pracę.
źródło: portalkomunalny.pl