Zielone strategie dla rolnictwa to dobry kierunek
- Strategia bioróżnorodności oraz "Od pola do stołu", które mają wprowadzić proekologiczne zmiany w rolnictwie, to dobry kierunek - uważa Janusz Wojciechowski, unijny komisarz ds. rolnictwa.
Polityk dyskutował w czwartek o założeniach przedstawionych 20 maja unijnych strategii - na rzecz bioróżnorodności oraz "Od pola do stołu" - z europosłami komisji środowiska Parlamentu Europejskiego.
Wojciechowski odpierając krytykę powołuje się na słowa Jana Pawła II
Plany Komisji zakładają m.in. wyłączenie w ciągu dekady z produkcji rolnej 10 proc. ziemi na ochronę krajobrazu i przeznaczenie 25 proc. pól pod uprawy ekologiczne. UE ma też zmniejszyć do 2030 roku o połowę stosowanie chemicznych pestycydów w uprawach i antybiotyków w hodowli zwierząt.
- Część rolnictwa przestaje być zrównoważona. To ma wiele negatywnych konsekwencji, także dla jakości żywności, dla bezpieczeństwa żywności - tłumaczył konieczność zmian komisarz ds. rolnictwa.
Jak zaznaczył, odpowiedzią na te obawy jest strategia "Od pola do stołu", która zmierza do zrównoważonej produkcji żywności, a także strategia bioróżnorodności, której celem jest zmiana rolnictwa w taki sposób, żeby było bardziej przyjazne dla środowiska, klimatu i dobrostanu zwierząt.
Wojciechowski zwracał uwagę, że w trakcie kryzysu koronawirusa rolnictwo zdało egzamin, bo Europa miała zapewnione bezpieczeństwo żywieniowe. Jak zaznaczył, ani przez moment w ostatnich tygodniach nie były zagrożone dostawy.
Mniej pieniędzy na rolnictwo w nowym budżecie
Mimo tego sukcesu i wykazania odporności na kryzys KE dostrzega problemy unijnego rolnictwa. Jednym z nich jest znikanie małych gospodarstw rolnych. Według statystyk Europejskiego Trybunału Obrachunkowego dziennie w UE kończy swoją działalność 1 tys. takich gospodarstw.
- Populacja rolników starzeje się, trudno zachęcić młodych ludzi do tego, by byli rolnikami. Następuje proces takiego uprzemysłowienia rolnictwa. Niektóre wielkie hodowle stają się coraz bardziej podobne do zakładów przemysłowych. Stają się de facto fabrykami mięsa, a nie tradycyjnymi gospodarstwami rolnymi - ubolewał komisarz.
Jak zaznaczył, 3 proc. właścicieli w UE skupia w swoich rękach 50 proc. ziemi. Tymczasem - dodał Wojciechowski - zarówno obecny kryzys, jak i poprzednie pokazały, że w pierwszym rzędzie dotykają intensywnego, skoncentrowanego rolnictwa, które jest bardzo uzależnione od dostaw pasz, środków produkcji, ale też rynków eksportowych.
Komisarz przekonywał, że wiele można zrobić, stawiając na skrócenie drogi od pola do stołu, poprawę dobrostanu zwierząt czy rozwijanie gospodarstw ekologicznych.
- To wszystko wymaga nakładów, moją intencją jest, żeby zrobić to razem z rolnikami, a nie przeciwko nim. Trzeba przyjąć koncepcję zachęcania, nagradzania za dobre praktyki, np. dotyczące dobrostanu zwierząt - tłumaczył.
W jego ocenie nie warto, by unijne rolnictwo brało w udział w wyścigu do jak największej i jak najtańszej produkcji. Zamiast tego konkurencyjność trzeba budować w oparciu o jakość, zrównoważoną, zdrową produkcję i lepsze wykorzystanie małych i średnich gospodarstw rodzinnych.
- Rolnictwo bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś