Zawód bacy i juhasa przeżywa prawdziwy renesans
Aż 121 osób z całej Polski zgłosiło się na organizowany na Podhalu kurs bacy i juhasa. Taka ilość przerosła oczekiwania organizatorów, którzy przyjęli 68 adeptów sztuki pasterskiej. Kurs rusza 7 kwietnia.
"Liczba zgłoszeń przerosła najśmielsze oczekiwania organizatorów i inicjatorów. W związku z tym liczba miejsc na kursach oraz liczba godzin wykładów została podwojona" - poinformowało biuro prasowe Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego.
Mieszkańcy wielkich miast chcą być... bacami i juhasami
Na kurs czeladnika juhasa karty zgłoszenia przysłało w sumie 79 osób, ale komisja rekrutacyjna przesiała kandydatów przez gęste sito. Możliwość odbycia 160 godzin płatnego stażu zawodowego otrzymało jedynie 15 osób, a 19-tu przyszłych juhasów będzie mogło się szkolić bez możliwości odbycia płatnego stażu.
45 kandydatów komisja odrzuciła z powodu braku miejsc i wymogów formalnych.
Kurs na bacę i juhasa skierowany był do mieszkańców Małopolski, ale zainteresowani byli również pracownicy warszawskich biurowców. Organizatorzy zapewnili, że dla chętnych spoza Małopolski, którzy spełnili kryteria, będą poszukiwali innych programów i możliwości odbycia kursów i staży w najbliższej przyszłości.
Ratują ginące zawody. Ruszają kursy na baców i juhasów
Kurs na czeladnika juhasa będzie obejmował 42 godziny teorii i 160 godzin zajęć praktycznych, które odbędą się na bacówce w sezonie wypasów. Kurs juhaski ma nie tylko przeszkolić kandydata do pracy z owcami, ale przygotować do roli bacy.
Kurs bacowski jest z kolei skierowany do już doświadczonych baców, chcących potwierdzić swoje umiejętności certyfikatem. Będzie obejmował 12 godzin zajęć teoretycznych oraz 6 godzin praktyki i zakończy się egzaminem.
Całkowity koszt organizacji kursu oraz egzaminu pokryje Województwo Małopolskie. Pomysł organizacji kursów zrodził się z potrzeby wsparcia ginących zawodów, promocji pasterstwa i związanych z nim tradycji oraz dbałości o górskie obszary Małopolski.