Zabrakło klasy, nie brakowało promili. Woźnica w rękach policji
Gdy kompletnie pijany woźnica usłyszał, że z uwagi na swój stan nie będzie obsłużony w punkcie selektywnej zbiórki odpadów komunalnych, jak gdyby nigdy nic porzucił przywiezione śmieci. Teraz grozi mu areszt.
Zgłoszenie dotyczące w tej sprawie otrzymał dyżurny Komendy Miejskiej Policji w Białej Podlaskiej (woj. lubelskie). Z relacji alarmującego wynikało, że mężczyzna przyjechał zaprzęgiem konnym do punktu zbiórki odpadów komunalnych, jest pijany, a dodatkowo raczył się alkoholem także na miejscu.
Ciągnik "na sznurek', a kierowca pijany
- Kiedy woźnica dowiedział się, że z uwagi na stan w jakim się znajduje, nie będzie mógł pozostawić przywiezionych przedmiotów, w tym wersalek oraz płyt meblowych, postanowił się ich pozbyć. Wyrzucił je w rejonie budynku gospodarczego, w którym znajduje się punkt - relacjonuje kom. Barbara Salczyńska-Pyrchla, oficer prasowy bialskiej KMP.
Skierowani na interwencję mundurowi z janowskiego komisariatu zatrzymali zaprzęg i potwierdzili, że siedzący na wozie mężczyzna był kompletnie pijany. Urządzenie wykazało ponad 3 promile alkoholu w organizmie 38-letniego mieszkańca gminy Rokitno.
- Po wykonanych czynnościach mężczyzna został zwolniony, natomiast zwierzę przekazane zostało trzeźwemu znajomemu 38-latka. Policjanci ustalają wszystkie okoliczności zdarzenia. Za prowadzenie zaprzęgu konnego w stanie nietrzeźwości grozi kara aresztu lub grzywny - podaje policjantka.
- Wiesz o ciekawym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym. Czekamy: redakcja@agropolska.pl