Według wiceministra Krajewskiego protesty rolników są słuszne, ale spóźnione. "Wtedy trzeba było protestować"
Wiceminister rolnictwa Stefan Krajewski ocenił w poniedziałek w Białymstoku, że protesty rolników, które mają się odbyć w najbliższych dniach są słuszne, ale spóźnione o kilka lat, bo to wtedy były uzgodnienia z Komisją Europejską. Zapewnił, że resort pracuje, by problemy rozwiązać.
Krajewski zauważył, że rolnicy zapowiedzieli protesty na 24 stycznia w całej Polsce przeciwko polityce Komisji Europejskiej ws. rolnictwa.
- W Podlaskiem będą protestować przed Podlaskim Urzędem Wojewódzkim, ale też w powiatach hajnowskim i siemiatyckim - dodała wicewojewoda podlaska Ewa Kulikowska. Apelowała przy tym do rolników o spokojny przebieg tego protestu.
Będzie duży protest rolników. Chodzi przede wszystkim o napływ produktów rolnych z Ukrainy
Normy oderwane od rzeczywistości
"Uważamy, że ten protest jest słuszny, tylko ten protest jest spóźniony co najmniej o kilkanaście miesięcy, a możemy już to nawet liczyć w latach. Wtedy trzeba było protestować, kiedy był tworzony Krajowy Plan Strategiczny, kiedy tworzyły się zręby Europejskiego Zielonego Ładu, bo to wszystko zostało zawarte w szczegółach, pisane w poszczególnych działaniach i to trzeba było wtedy mocno oprotestować i prosić o zmiany" - mówił Krajewski.
Wiceminister dodał, że rolnicy dostosowują się do obowiązujących norm i obostrzeń dotyczących ochrony środowiska czy klimatu, ale te normy muszą być "zdroworozsądkowe" i wynegocjowane ze wszystkimi zainteresowanymi.
"Jeżeli tylko urzędnicy to wprowadzają, później to jest w pewien sposób oderwane od rzeczywistości i przeciwko temu buntują się rolnicy"- powiedział Krajewski i zaznaczył, że dotyczy to wielu krajów europejskich i próby zmian należy podejmować.
Prezes PIR: nikt nie chciał nas słuchać
Krajewski zaznaczył, że zapotrzebowanie na żywność na świecie rośnie, dlatego UE nie może "oddawać pola" w tym zakresie innym, czy powodować - przez różne normy - to, że rolnictwo europejskie musi ograniczać produkcję. "I na to rolnicy się nie godzą i my jako resort też to rozumiemy. Jesteśmy w stałym kontakcie z rolnikami, rozmawiamy" - powiedział Krajewski. Dodał, że trwają starania o budowę relacji z Ukrainą, z KE, państwami UE, aby - jak to określił - "budować koalicje państw, które rozumieją ten problem i ten problem chcą jak najszybciej rozwiązać".
Obecny na konferencji prasowej prezes Podlaskiej Izby Rolniczej Grzegorz Leszczyński powiedział, że izba zgłaszała uwagi gdy trwały prace nad Zielonym Ładem, m.in. nie zgadzała się na wprowadzenie obowiązkowego ugorowania części ziemi ( 4 proc.).
Wiceminister rolnictwa: uporządkowanie relacji z Ukrainą wyzwaniem na ten rok
"Jeśli nie będziemy uprawiać w Polsce, w Europie tej ziemi, to te towary przyjadą z Brazylii, przyjadą z Ukrainy. Niestety w tamtym czasie, 3, 4 lata temu nikt nie chciał nas słuchać. Mamy efekt jaki mamy" - powiedział Leszczyński. Dodał, że rolnicy w protestach wyrażą swoje oburzenie także ws. sprowadzania - jak mówił - bez obostrzeń i nadzoru - towarów z Ukrainy. Dodał, ż w tych sprawach Izba popiera działania obecnych szefów ministerstwa rolnictwa. Dodał, że Europa powinna wyżywić się sama.
Ugorowane ziemie na cele energetyczne?
Wiceminister Krajewski powiedział, że Polska będzie proponować swoje rozwiązania ws. ekoschematów - nie precyzował na razie jakie, starać się negocjować to, co jest możliwe. Wymienił, że np. słychać o tym, że może te 4 proc. ugorowanej ziemi można wykorzystać np. na cele energetyczne: obsianie roślinami wysokoenergetycznymi, ale nie wyłączać z produkcji.
"Naszym założeniem jest to, żeby te ekoschematy były szyte na miarę polskich rolników" - powiedział Krajewski.
Zapewnił, że nowe władze w resorcie rolnictwa prowadzą analizy i rozmowy z różnymi podmiotami, także agencjami rolnymi.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś