Traktorzysta wypadł z kabiny, a woźnica – prosto do rowu. Tylko koń był trzeźwy, więc... wrócił do domu
Gdy kierujący ciągnikiem rolniczym wjechał na posesję, wypadł z kabiny i nie miał siły wstać. A woźnica spadł z wozu konnego prosto do rowu. W obu przypadkach źródłem problemów był alkohol.
W miniony czwartek (13 kwietnia) dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Działdowie (woj. warmińsko-mazurskie) otrzymał zgłoszenie, że w jednej z miejscowości pod miastem kierujący ciągnikiem rolniczym wjechał na posesję, wypadł z kabiny maszyny i nie może wstać. Na miejsce skierowano patrol.
Pijana sanna. Woźnica dalej nie pojechał
„Kierujący ciągnikiem znajdował się w stanie upojenia alkoholowego. Miał ponad 2 promile alkoholu w organizmie. Funkcjonariusze zatrzymali 59-latka do wytrzeźwienia i złożenia wyjaśnień, jak również zatrzymali mu elektronicznie prawo jazdy. Mężczyzna za swoje zachowanie odpowie przed sądem” – podaje działdowska KPP.
Tego samego dnia stróży prawa wysłano do wsi Kosina (pow. łańcucki, woj. podkarpackie).
„Ze zgłoszenia wynikało, że woźnica spadł z wozu i leży w przydrożnym rowie. Na miejscu policjanci zastali zespół pogotowia ratunkowego, który udzielał pomocy mężczyźnie” – relacjonuje KPP w Łańcucie.
Funkcjonariusze ustalili, że 58-letni mieszkaniec gminy Markowa był pijany. Badanie stanu trzeźwości wykazało blisko 2 promile alkoholu w jego organizmie. Co ciekawe, po tym jak mężczyzna spadł z konnego wozu, zwierzę samo wróciło do gospodarstwa.
„Wobec nietrzeźwego woźnicy wszczęto postępowanie wyjaśniające w sprawie o wykroczenie” – przekazuje łańcucka KPP.
Na marginesie warto dodać, że ledwie dwie godziny później mundurowi z tej jednostki interweniowali wobec mężczyzny śpiącego obok swojego opla, którym wjechał do rowu. 63-latek trafił do szpitala, a tam badanie krwi wykazało u niego - bagatela - 7 promili alkoholu.
- Wiesz o ciekawym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym! Czekamy: redakcja@agropolska.pl