Susza zniszczyła zakontraktowane plony. Rolnicy zapłacą kary?
Gospodarze, którzy podpisali tzw. umowy kontraktacyjne z powodu tegorocznej klęski nie dość, że nie zarobią na sprzedaży plonów, to jeszcze grożą im kary - podkreślano podczas poświęconego suszy posiedzenia sejmowej komisji rolnictwa.
O to, czy ministerstwo rolnictwa przygotowuje jakieś rozwiązania dla rolników, którzy zawarli umowy kontraktacyjne, pytała posłanka Dorota Niedziela (PO). Przytoczyła wyliczenia dla zobrazowania, jak poważny jest to problem.
Rolnicy skarżą się na wnioski o pomoc suszową. KRIR już interweniuje
- Jeśli umowa kontraktacyjna była zawarta na 50-60 proc. zbiorów, a straty wyniosły ponad 25 proc., czy nawet 30 proc. w danych uprawach, to biorąc pod uwagę, że np. kontrakcja na pszenżyto była na 590 zł, a w tej chwili jest już 700 zł, to nie dość, że rolnik nie może tego sprzedać, to nawet nie ma tyle, żeby dać te kontraktacyjne plony - wymieniała.
Polityk zaznaczała też, że szybko rosną cen zbóż siewnych. Stawka pszenicy to ponad 2,5 tys. zł.
- Nie uzyskuje się w zasadzie nic ze sprzedaży przy kontraktacji i jeszcze jest się obciążonym karami. Jaką pomoc przewidujecie dla tych, którzy mają umowy kontraktacyjne i nie mogą się z nich wywiązać? Związane jest to przecież z suszą - mówiła posłanka.
Rafał Romanowski, wiceminister rolnictwa w odpowiedzi przestrzegał przed stosowaniem w każdym przypadku pojęcia umowa kontraktacyjna. - To nie są umowy kontraktacyjne, tylko umowy cywilnoprawne. Gdyby to była typowa umowa kontraktacyjna, to byłoby wpisane pojęcie siły wyższej. A gdyby w umowie była wpisana siła wyższa, to nie byłoby problemu - przekonywał.
Rozmiar strat suszowych poraża, a nadal nie ma wszystkich protokołów
Jak podkreślał, właśnie dlatego rząd przygotował projekt umowy kontraktowej, w którym rozwiązany jest problem dochodzenia do ceny, wpisane jest również pojęcie siły wyższej, czyli negatywnych zjawisk atmosferycznych. Dokument jest obecnie konsultowany społecznie.
- Jeżeli chodzi o zmianę ustawy o niektórych rynkach rolnych, to będzie tam zawarty szlak zawierania umów. Po pierwsze, od producenta, przez pierwszego odbiorcę, a od odbiorcy do tzw. przetwórcy - tak, żeby cały ten schemat był zachowany. Obecnie bowiem umowy kontraktowe są zawierane tylko od producenta do pierwszego odbiorcy i dalej nie ma już żadnego schematu. Taka zmiana została zaprezentowana i będzie dyskutowana - zapewniał wiceminister.
Rolnik Ireneusz Ganczar oponował: - W naszych umowach handlowych, bo to się tak nazywa, jest zapisany punkt: siła wyższa. Proszę mi jednak odpowiedzieć, w jaki sposób rolnik ma udowodnić tę siłę wyższą, jeżeli w protokole nie ma, że była szacowana strata w danej uprawie? To jest "clou". Tu nie chodzi nawet o pieniądze, tylko o narzędzie, żeby rolnik mógł się bronić.
- Nie ukrywam, że to jest poważny problem, który w ciągu najbliższych dni powinien zostać rozwiązany. Chodzi już być może nie o szacowanie strat, ale uwzględnienie siły wyższej w tych tzw. umowach kontraktowych - stwierdził na koniec Rafał Romanowski.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś