Sejmik wyraził zgodę na odwołanie radnej PiS ze stanowiska kierownika w ARiMR
Sejmik Województwa Śląskiego wyraził zgodę na odwołanie radnej PiS Beaty Kocik ze stanowiska w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. W ocenie radnych prawicy, była to decyzja polityczna. Podczas poniedziałkowej sesji pojawiły się wątpliwości dotyczące zgodności samej procedury ze statutem.
Ustawa o samorządzie zapewnia radnym ochronę prawną. W związku z tym rozwiązanie stosunku pracy z jakimkolwiek radnym wymaga zgody rady, która powinna odmówić w przypadku, jeśli decyzja pracodawcy ma związek z wykonywaniem mandatu radnego.
Pismo ws. wyrażenia zgody na odwołanie Kocik ze stanowiska kierowniczki Biura Powiatowego ARiMR w Częstochowie wpłynęło do sejmiku w ubiegłą środę (20 marca), a w piątek zostało przedstawione komisji statutowo-regulaminowej. Większość podczas posiedzenia mieli przedstawiciele PiS i nie zgodzili się na wprowadzenie dyskusji na ten temat do porządku obrad komisji. Temat wrócił na poniedziałkowej sesji sejmiku, podczas której pojawiła się uchwała w tej sprawie.
Obornik pod biurem palamentarzystów PiS – m.in. Przemysława Czarnka. "Uśmiechnięty naród przypomina”
„Dyrektor (Śląskiego Oddziału ARiMR – przyp. PAP) wskazuje, że podstawą odwołania nie są zdarzenia związane z wykonywaniem mandatu radnego Sejmiku Województwa Śląskiego, lecz realizacja uprawnień dyrektora Śląskiego Oddziału Regionalnego ARiMR” – wyjaśniono w uzasadnieniu uchwały.
Głosowanie poprzedziła ponad dwugodzinna dyskusja, w której głos zabierali przede wszystkim przedstawiciele prawicy. Radny Jan Kawulok (PiS) przekonywał, że taka uchwała w ogóle nie powinna znaleźć się w porządku obrad, ponieważ opinii na jej temat nie wyraziła komisja statutowo-regulaminowa, a tego wymaga statut sejmiku. W jego ocenie podczas posiedzenia komisji należało wysłuchać wszystkich zainteresowanych stron, a na to zabrakło czasu. Zwykle taka procedura zajmuje kilka miesięcy.
„Statut przewiduje wydanie opinii przez komisję statutowo-regulaminową, a w tym przypadku takiej opinii nie ma (…) Warunek regulaminowy nie będzie spełniony. Dywagacje, czy to istotne naruszenie prawa, czy nie, to inna kwestia, co oceni nadzór prawny” – odniósł się Józef Koczar, dyrektor Departamentu Obsługi Prawnej i Nadzoru Właścicielskiego Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego.
Radny Zbigniew Przedpełski (PiS) poddał w wątpliwość stwierdzenie, że decyzja o odwołaniu Kocik nie jest związana z wykonywaniem przez nią mandatu radnej. Według niego, to działanie polityczne. „Na podstawie jednozdaniowego uzasadnienia jestem przekonany, że to jest akt polityczny. Mam prawo podejrzewać, że gdyby radna Kocik była z innej opcji politycznej, to dziś nie zajmowalibyśmy się tą uchwałą” - powiedział.
Padł także argument, że Kocik wkrótce wybiera się na emeryturę – co potwierdziła – więc należy dać jej szansę, aby do tego czasu pozostała na stanowisku.
„W mojej sprawie zabrakło rozmowy. Wszyscy doskonale wiedzą, że wkrótce wybieram się na emeryturę. Kobieta nie powinna przyznawać się do wieku, ale taki czas nastał. Nie zostałam zaproszona przez dyrektora na rozmowę” – powiedziała Kocik. „W mojej wieloletniej samorządowej pracy (…) my radni trzymaliśmy się razem bez względu na opcje polityczne i ponad podziałami. Jeśli teraz ten zwyczaj jest już niemodny, może niepotrzebny, to nie mamy o czym rozmawiać. Każdy z państwa może znaleźć się w takiej sytuacji” – dodała.
ARiMR w sądach. Obecnie ma ponad 3 tysiące spraw cywilnych i administracyjnych
Ostatecznie za wyrażeniem zgody na odwołanie jej ze stanowiska w ARiMR głosowało 15 radnych, 14 było przeciwnych, a 11 wstrzymało się od głosu.
Po zakończeniu obrad przewodniczący sejmiku Mirosław Mazur (KO) w rozmowie z PAP odniósł się do zarzutów, które wcześniej formułowali samorządowcy PiS. Powiedział, że komisja statutowo-regulaminowa miała okazję, aby zająć stanowisko ws. wniosku, jednak z niej nie skorzystała. „Gdyby komisja nie miała takiej możliwości (…) naruszyłbym praktykę wynikającą z regulaminu, natomiast nie ustawową. Nie ma takiego obowiązku, to nasza wewnętrzna regulacja” – powiedział Mazur.
Dodał, że "sprawy personalne nigdy nie są przyjemne w procedowaniu". "Zawsze oczekujemy od strony wnioskującej deklaracji, że wniosek nie jest związany z wykonywaniem mandatu radnego. Jeśli byłoby inaczej, to zawsze pozostaje droga sądowa. Radny ma prawo podparcia się mandatem i egzekwowania swoich roszczeń. Natomiast sejmik ma tylko sprawdzić, czy taka deklaracja wnioskodawcy jest” – powiedział Mazur.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś