Sąd odrzucił odwołanie rolników od decyzji wójta Dorohuska o rozwiązaniu protestu na granicy
Sąd Okręgowy w Lublinie odrzucił w czwartek odwołanie rolników od decyzji wójta Dorohuska (Lubelskie) o rozwiązaniu protestu przed przejściem granicznym. Oznacza to, że nie mogą powrócić na granicę. Rolnicy mają pięć dni na złożenie zażalenia do Sądu Apelacyjnego.
Wójt gminy Dorohusk Wojciech Sawa rozwiązał 22 kwietnia br. protest rolników na granicy w Dorohusku, argumentując to przede wszystkim stratami ponoszonymi przez firmy obsługujące obrót towarowy między Polską a Ukrainą, a także przez importerów i eksporterów. Protestujący odwołali się od tej decyzji do sądu. W czwartek Sąd Okręgowy w Lublinie oddalił odwołanie rolników, uznając je za bezzasadne.
Sędzia Iwona Adamiak-Orłowska wyjaśniła, że zgromadzenie zagrażało życiu i zdrowiu ludzi, mieniu w znacznych rozmiarach i naruszało przepisy. Podkreśliła, że z materiału dowodowego - w tym z zeznań samych organizatorów protestu - wynikało, że do Dorohuska przybyły liczne grupy rolników z Polski, które nie zawsze respektowały wszystkie warunki zgromadzenia.
Wójt gminy rozwiązał protest rolników na granicy w Dorohusku. Rolnicy wystąpią do sądu
„Grupy te między innymi próbowały kilkukrotnie wchodzić na tory w celu zablokowania ruchu kolejowego. Było to ewidentnie zdarzenie zagrażające życiu i zdrowiu ludzi. Ponadto osoby te próbowały sprawdzać, kontrolować pojazdy przejeżdżające, co stanowi naruszenie przepisów prawa” – argumentowała sędzia.
Zwróciła uwagę, że protest polegający na zmniejszeniu przepustowości ruchu pojazdów doprowadził do powstania nawet 150-godzinnej kolejki ciężarówek oczekujących na odprawę, co powodowało frustrację i zdenerwowanie kierowców. „Może dlatego miał miejsce incydent, sytuacja konfliktowa pomiędzy kierowcami a uczestnikami zgromadzenia w dniu 6 kwietnia br., gdzie doszło do przepychanek, skutkiem czego było złożenie zawiadomienia o (…) naruszeniu nietykalności cielesnej” – podała jako przykład sędzia Adamiak-Orłowska.
Zdaniem sądu protest był również uciążliwy dla okolicznych mieszkańców, bo oczekujące tiry blokowały wjazdy na posesje, utrudniały codzienne dojazdy do pracy, sklepu czy lekarza. Do tego kierowcy wychodzili z pojazdów bezpośrednio przed nadjeżdżające auta, co stwarzało niebezpieczeństwo.
Odnosząc się do zagrożenia mienia w znacznych rozmiarach, sędzia powołała się na pisma, które wpłynęły do wojewody lubelskiego i wójta Dorohuska od wielu firm - głównie z branży transportowej, spedycyjnej i agencyjnej - alarmujące o katastrofalnej sytuacji finansowej wywołanej blokadą granicy.
„Przedsiębiorcy zgodnie informowali, że utrzymanie blokady tego strategicznego przejścia granicznego spowoduje przeniesienie importu i eksportu z Ukrainy na inne tereny Europy, a w konsekwencji upadek całej branży w kraju i nieodwracalne skutki dla gospodarki lokalnej i krajowej” – przekazała sędzia.
Protest rolników przed przejściem w Hrebennem. Ruch tirów z Ukrainy do Polski ma być całkowicie blokowany
Od decyzji Sądu Okręgowego w Lublinie rolnicy mogą w ciągu pięciu dni złożyć zażalenie do Sądu Apelacyjnego w Lublinie. Po ogłoszeniu w czwartek postanowienia, przewodniczący protestu w Dorohusku Marcin Wilgos powiedział mediom, że rolnicy podejmą decyzję w tej sprawie dopiero po wspólnym spotkaniu.
„Byłem na to przygotowany i w ogóle mnie to nie zdziwiło. Chcieliśmy zgłosić protest na 4 czerwca br., żeby się solidaryzować z rolnikami w Brukseli, to na żadnym z przejść – oprócz Hrebennego – nie dostaliśmy pozwolenia” – skomentował czwartkową decyzję sądu.
Zapytane o dalsze plany i ewentualne akcje protestacyjne wyraził nadzieję, że może nie będzie już powodów do protestowania. „Mamy niedługo eurowybory i być może, że nowi europarlamentarzyści zrobią wszystko, żeby jednak polskie rolnictwo w jakimś znacznym stopniu ochronić” – zaznaczył Marcin Wilgos.
- Wiesz o ciekawym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym! Czekamy: redakcja@agropolska.pl