Rosyjskie embargo to problem poszczególnych firm, a nie całego biznesu - przekonuje Związek Przedsiębiorców i Pracodawców. Dodaje, że wschodni rynek od dawna nie jest dla nas najważniejszy.
Rosyjskie embargo to problem poszczególnych firm, a nie całego biznesu - przekonuje Związek Przedsiębiorców i Pracodawców. Dodaje, że wschodni rynek od dawna nie jest dla nas najważniejszy.
Jak mówi w rozmowie z Programem Pierwszym Polskiego Radia Marcin Nowacki, wiceprezes ZPiP wschodni rynek od dawna nie jest dla Polski najważniejszy. - Rosja jest dużym krajem, gdzie żyje ponad 140 milionów osób, ale znacznie większym partnerem handlowym dla nas są Czechy, które mają 10 milionów mieszkańców - podkreśla.
- W 2014 roku do Rosji wysłaliśmy troszkę ponad 4 proc. naszego eksportu, do Niemiec 26 proc., do Czech ponad 6 proc. W niektórym branżach zamknięcie rynku było odczuwalne. I to miało swoje znaczenie tylko dla wybranych firm - zapewnia ekspert na antenie radiowej jedynki.
Związek Przedsiębiorców i Pracodawców podkreśla, że dane jakie podaje Rosja o stratach innych krajów z tytułu embarga są oderwane od rzeczywistości. Jeszcze przed wprowadzeniem obostrzeń eksportowych, więcej interesów robiliśmy z wspomnianymi Czechami czy Włochami.
Cezary Kaźmierczak, prezes ZPP również zauważa, że rola Rosji w polskim handlu jest przeceniana. Dodał, że z powodu restrykcji najbardziej cierpią sadownicy i producenci serów.