Rolnicy zaskoczeni decyzją o dzieleniu pomocy. Stracą małe gospodarstwa?
Rolnicy są bardzo zaskoczeni decyzją o rezygnacji ze stosowania cappingu w Polsce. Według raportu KE, 80 proc. środków trafia do 20 proc. największych gospodarstw, co powoduje, że warunki konkurencji pomiędzy dużymi i średnimi gospodarstwami są skrajnie zaburzone - przekazuje poseł Jarosław Sachajko (Kukiz’15).
Polityk w interpelacji do resortu rolnictwa ostrzega przed doprowadzeniem do bankructwa mniejszych gospodarstw i odchodzeniem młodych ludzi z rolnictwa.
Najniższa i najwyższa płatność bezpośrednia. 42 zł kontra 7 mln zł
"Liczni eksperci wskazują na to, że naliczanie płatności bezpośrednich od wielkości areału służy najbardziej rolnikom działającym na przemysłową skalę. Stąd pomysł stosowania cappingu, czyli ograniczania od pewnej kwoty (100 tys. euro rocznie) płatności ze środków publicznych, z czego zaoszczędzona kwota jest przeznaczona na wzmocnienie małych i średnich gospodarstw, które pełnią poza funkcją produkcyjną również inne. W nowym budżecie na rolnictwo KE pozostawiło dużą swobodę w kształtowaniu wsparcia dla rolnictwa" - wskazuje w wystąpieniu poseł.
Jak zauważa, w trzeciej wersji planu strategicznego Polska deklarowała, że wprowadzi capping od 100 tys. euro, chcąc wspomagać małe i średnie gospodarstwa (rolnikom, którzy z tytułu tej płatności mieliby otrzymać między 60 a 100 tys. euro kwotę z tego przedziału planowano zredukować o 85 proc., a ponad 100 tys. kwota miała nie być wypłacana).
"Bardzo często w wystąpieniach publicznych polityków podkreślana jest rola małych gospodarstw" - zaznacza Sachajko, pytając m.in., jakie jest obecne stanowisko kierownictwa ministerstwa rolnictwa na temat cappingu w Polsce?
1482 zł brutto - to przeciętna emerytura i renta rolnika
Na wstępie odpowiedzi wiceminister Krzysztof Ciecióra wyjaśnia, że od 2015 r. stosowanie cappingu było, co do zasady, obowiązkowe dla państw członkowskich UE. Od 2023 r. będzie to instrument dobrowolny.
"Kwestia wprowadzenia, od 2023 r., cappingu w Polsce była przedmiotem pogłębionych analiz. W szczególności rozważano zastosowanie 100-procentowej redukcji płatności podstawowej dla kwot ponad 100 tys. euro, z możliwością odliczenia kosztów pracy najemnej. Analizy wykazały, że w warunkach polskich byłby to instrument o bardzo małej skuteczności (objętych byłoby ok. 100 beneficjentów a kwota uzyskana z tego tytułu oscylowałaby w granicach 2,5 mln euro rocznie, co stanowi zaledwie 0,07 proc. średniej rocznej koperty finansowej na płatności bezpośrednie), a obsługa instrumentu byłaby bardzo kosztowna. Dlatego Polska zdecydowała o realizacji celów redystrybucyjnych przy pomocy innych, bardziej skutecznych, narzędzi" - przekonuje wiceszef resortu.
Zapewnia, że rozwiązania w ramach systemu płatności bezpośrednich na lata 2023-2027 zaprojektowane zostały w Polsce właśnie w taki sposób, aby w szczególności wspierać aktywne, małe i średnie gospodarstwa rolne, a więc rodzinne, które mają realne szanse na rozwój w warunkach globalizacji rynków i zmian oczekiwań konsumentów.
25 miliardów euro trafi do polskich rolników
"Realizowane to będzie głównie poprzez zastosowanie płatności redystrybucyjnej. Od 2023 r. w większym stopniu zostanie ukierunkowana na mniejsze gospodarstwa - będzie przysługiwała od 1 ha do 30 ha dla gospodarstw posiadających maksymalnie 300 ha. Limit 300 ha jest spójny z definicją gospodarstwa rodzinnego, określoną w ustawie z 11 kwietnia 2003 r. o kształtowaniu ustroju rolnego. Od 2023 r. pula środków na płatność wzrośnie do ok. 11,6 proc. całkowitej koperty finansowej na płatności bezpośrednie" - zaznacza Ciecóra.
Wskazuje też, że preferencje dla małych i średnich gospodarstw zostały przewidziane również w ramach niektórych płatności związanych z produkcją.
Przykładowo płatność do młodego bydła oraz płatność do krów będą przyznawane maksymalnie do 20 zwierząt. W województwach, w których średnia wielkość gruntów rolnych jest niższa od średniej krajowej (11 ha) - lubelskie, łódzkie, małopolskie, mazowieckie, podkarpackie, śląskie i świętokrzyskie - rolnicy będą mogli ubiegać się ponadto o płatność do młodego bydła lub płatność do krów, posiadając tylko 1 szt. kwalifikujących się zwierząt (w przypadku pozostałych województw - co najmniej 3 szt.).
"Ponadto, od 2023 r., dzięki utrzymaniu Uzupełniającej Płatności Podstawowej, finansowanej z budżetu krajowego oraz zwiększeniu środków na płatność redystrybucyjną, średni poziom wsparcia na hektar dla ponad 97 proc. gospodarstw (posiadających do 50 ha) będzie co najmniej równy średniej unijnej" - zaznacza wiceminister.
Według niego, za decyzją o braku wdrożenia cappingu w ramach PS WPR przemawiało również przeprowadzone badanie ewaluacyjne ex-ante PS WPR.
Zgodnie ze stanowiskiem ewaluatora, jednoczesna realizacja celów środowiskowo-klimatycznych i wyżywieniowych wymuszać będzie stosowanie oszczędnych, lecz kapitałochłonnych technik produkcyjnych (głównie związanych z elementami rolnictwa precyzyjnego), co możliwe będzie głównie w gospodarstwach większych obszarowo (powyżej 50 ha), stąd nie należy ograniczać im dostępu do środków (dochodów), które mogą być wykorzystane na cele inwestycyjne.
"Dodatkowo, z uwagi na niepewność i brak stabilności na rynkach rolnych, wynikających z wojny w Ukrainie, należy docenić ważną funkcję produkcyjną, jaką pełnią duże gospodarstwa rolne. Należy także podkreślić, że gdyby została podjęta decyzja o wprowadzeniu cappingu, mechanizm obejmowałby wszystkich rolników, w przypadku których płatność podstawowa przekraczałaby określony próg kwotowy. W przepisach UE nie ma bowiem odstępstw od stosowania mechanizmu. Oznacza to, że cappingiem objęte zostałyby również duże spółki hodowlane czy strategiczne spółki Skarbu Państwa, które - z uwagi na rolę w tworzeniu i rozpowszechnianiu innowacji w rolnictwie - mają szczególne znaczenie gospodarcze" - podsumowuje Krzysztof Ciecóra.
- Rolnictwo bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś