Protest rybaków w Warszawie. "Minister chce zabrać Polakom karpia"
Odebranie w lutym hodowcom ryb rekompensat wodno-środowiskowych, które otrzymywali od 2010 roku zostało fatalnie przyjęte przez całe środowisko. Pod adresem ministra gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marka Gróbarczyka padły mocne oskarżania. Wielu rybaków czeka na jego dymisję.
Nie ma się czemu dziwić, bo rekompensaty pozwalały większości spółek normalnie funkcjonować. Otrzymywane środki rybacy przeznaczali m.in. na pokrycie strat związanych ze zniszczeniami, jakie powodują żerujące na stawach ptaki i zwierzęta (chodzi głównie o czaple, kormorany, orły, kaczki, mewy czy bociany).
Szacuje się, że straty z tego tytułu sięgają nawet 40-50 proc. rocznej produkcji ryb.
Nie będzie rekompensaty dla hodowców? Rybacy nie rezygnują z walki o dopłaty
Hodowcy mają żal do ministra Gróbarczyka, że ten pozbawił ich pomocy, na którą mogą liczyć ich koledzy po fachu z wielu krajów Unii Europejskiej.
- Duża część gospodarstw rybackich jest dzierżawiona od Skarbu Państwa i płacimy z tego tytułu wysokie czynsze dzierżawne. Jeżeli upadniemy, państwo straci źródło dochodu, a my będziemy musieli zwolnić pracowników. W najlepszym wypadku całkowicie zamrozimy inwestycje - tłumaczyli rybacy zgromadzeni pod KPRM.
Na transparentach można było przeczytać następujące hasła: "Minister Gróbarczyk chce zabrać Polakom wigilijnego karpia", "Minister Gróbarczyk kocha dorsze bo dla niego karpie gorsze", "Stop dla niszczenia tradycji karpia" czy "Cofnięcie rekompensat przez ministra to nie kompromis to kompromitacja".