Nawet mleko za ciężkie. Przewoźnik będzie musiał słono zapłacić
W Płocku na Mazowszu zatrzymany został transport mleka bowiem nacisk osi napędowej cysterny wynosił o 2,5 tony za dużo. Mundurowi stwierdzili też nieprawidłowości w innych regionach kraju.
Ciężarówka-cysterna wraz z przyczepą-cysterną została zatrzymana do kontroli przez patrol mazowieckiej Inspekcji Transportu Drogowego na jednej z ulic, gdzie dopuszczalny nacisk osi pojazdu jest ograniczony do 11,5 tony.
O osiem ton za dużo. Ciągniki są coraz częściej ważone
"Okazało się, że rzeczywisty nacisk pojedynczej osi napędowej ciężarówki wynosił 14 ton, czyli o 2,5 tony za dużo. Wartość ta byłaby jeszcze większa, ponieważ kierowca jechał do kolejnego punktu odbioru mleka i chciał jeszcze dopełnić cysternę. Nienormatywny transport został wstrzymany do momentu przelania mleka do cysterny umieszczonej na przyczepie" - relacjonuje Wojewódzki Inspektorat Transportu Drogowego w Radomiu.
W związku z tym naruszeniem prawa toczy się postępowanie administracyjne wobec krajowego przewoźnika. Grozi mu 15 tysięcy złotych kary.
Ta sama załoga patrolu ITD w miejscowości Łąck koło Płocka zatrzymała do kontroli przeciążony samochód dostawczy o dopuszczalnej masie całkowitej do 3,5 tony.
Auto załadowane trawą w rolkach ważyło 8,1 tony, czyli o 4,6 tony za dużo.
"Kierowca otrzymał zakaz dalszej jazdy do czasu rozładunku nadmiaru towaru na inny pojazd i został ukarany 500-złotowym mandatem" - wskazuje ITD.
Byków było za dużo. Piętrowy transport zwierząt zatrzymany
Z kolei funkcjonariusze z rzeszowskiego ITD w miejscowości Parkosz na drodze krajowej nr 94, postanowili sprawdzić samochód dostawczy wykorzystywany do transportu warzyw należący do rumuńskiego przewoźnika.
Wartość dopuszczalnej masy całkowitej - zgodnie z wpisem w dowodzie rejestracyjnym - była określona na 3500 kg, zaś na wadze pojawiło się... niemal 10 ton.
"Jakby tego było mało, od samego początku zarówno kierowca, jak też pasażer, który okazał się właścicielem busa, zachowywali się agresywnie w stosunku do kontrolujących inspektorów. Wobec braku reakcji na wydawane polecenia i niechęć poddania się kontroli, inspektorzy zdecydowali o wezwaniu policji. Przybyli na miejsce funkcjonariusze wraz z inspektorami doprowadzili do finalizacji kontroli" - relacjonuje inspekcja.
Skończyło się na nałożeniu mandatu karnego w wysokości 500 zł, zatrzymaniu dowodu rejestracyjnego z uwagi na wycieki płynów eksploatacyjnych oraz odholowaniu dostawczaka na parking strzeżony do czasu usunięcia nieprawidłowości.
- Wiesz o ważnym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym. Czekamy: redakcja@agropolska.pl