Na razie bez miodu spadziowego w pasiekach
Na Podkarpaciu blisko połowa pasiek wytwarza miód ze spadzi, w tym roku nie było zbioru tego miodu. - Mamy nadzieję, że lepiej będzie w kolejnych tygodniach - powiedział Tadeusz Dylon, prezes Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Rzeszowie.
Przypomniał, że wiosną były chłodne noce, a potem przyszły gwałtowne burze i towarzyszące im wichury. - Z kolei w lecie nastały wielodniowe upały. Wszystkie te zjawiska nie sprzyjały rozwojowi mszyc, dzięki którym powstaje miód spadziowy - wyjaśnił ekspert.
Pszczelarze kręcą pierwsze wiosenne miody. Ceny wzrosły
Jak zaznaczył, spadź jest kapryśna, a obfite miodobrania zdarzają się zazwyczaj raz na cztery lata. - Jej pojawienie się zawsze ma to związek z warunkami pogodowymi - zauważył.
Dylon ma nadzieję, na odwrócenie sytuacji. - Może jeszcze pojawić w lipcu, czy w sierpniu. Bywało, że czasami pojawiała się nawet w pierwszej połowie września. Zatem poczekajmy – mówił.
Spadź, zwana również rosą miodową, w postaci kropel występuje latem na igłach oraz na gałęziach jodły i świerka, a także na niektórych drzewach liściastych. Składa się głównie z soków roślinnych.
Z Podkarpacia pochodzi prawie połowa takich miodu w Polsce, które są co najmniej dwa razy droższe od innych. Należy też do poszukiwanych produktów eksportowych.
Miód spadziowy produkowany jest głównie w pasiekach w lasach Bieszczad, Beskidu Niskiego oraz pogórzy Dynowskiego i Przemyskiego. Oprócz Podkarpacia pasieki przygotowane na zbiory miodu spadziowego można spotkać m.in. w woj. świętokrzyskim i małopolskim.
- Rolnictwo bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś